sobota, 6 grudnia 2014

Miniaturka:Doskonałe niedoskonałości

Cześć wszystkim!
Mam nadzieję, ze ktoś jeszcze tu zagląda. Po mimo tego, że rok temu postanowiłam skończyć z pisaniem bloga, nie mogłam się powstrzymać przed napisaniem tej miniaturki. Nie wiem czy pojawi się jej druga część, jednak mam na nią doskonały pomysł i jeżeli tylko będę miała chwilę czasu to postaram się ją napisać. Przepraszam, ze zaniedbałam wchodzenie na wasze blogi, Przepraszam za brak mnie w świecie blogosfery mam jednak nadzieję, ze mi to wybaczycie. Nie wiem czy wrócę do pisania. Nie wiem czy znajdę na to czas, chęci i siły, ale na razie napisałam to. Mam nadzieję, że przynajmniej niektórzy się z tego powodu ucieszą. 
Gorąco pozdrawiam!
wasza Julie !
***
Szła szkolnym korytarzem nie zważając na zielonookiego blondyna kroczącego za nią. Chciał z nią porozmawiać wiedziała o tym jednak po co słuchać kolejny raz tego samego. Rose Weasley była na siódmym roku nauki w Hogwarcie i jednego czego pragnęła to, żeby ten irytujący i przystojny blondyn przestał zatruwać jej życie. To inne marzenie od tego które miała jeszcze pół roku temu.
***
Leżała spokojnie na odsłoniętej ziemi patrząc w księżyc. Letni wiatr delikatnie pieścił jej bladą skórę.Zastanawiała się. Co z nią jest nie tak, dlaczego żaden chłopak nie może zwrócić na nią uwagi, dlaczego nie może w końcu poczuć się bezpieczna, kochana i piękna przy mężczyźnie który na nią zasługuje. Tata zawsze powtarzał jej, że znajdzie tego ukochanego księcia z bajki jednak, żaden nie zwracał na nią uwagi. Dlaczego? Czy była aż tak nieatrakcyjna? co prawda nie miała figury modelki, ale to chyba nie uzasadnia tego czy ktoś może chociaż na nią spojrzeć. zawsze miała problemy z wiarą w siebie, jednak nigdy się tym nie przejmowała, żyła ciesząc się każdym dniem na tyle ile pozwalało jej życie w hogwarcie. Pragnęła szczęścia tak jak wszyscy, ale czy to coś zmienia. Westchnęła głośno.
 -Nie myśl tyle Weasley- usłyszała i gwałtownie się podniosła. Znała ten głos, tak często z niej szydził i obrażał, chociaż nie wiedziała czym tak bardzo mu zawiniła.
-Jeżeli przyszedłeś znowu mnie obrażać to idź gdzie indziej, nie mam zamiaru kolejny raz słuchać twoich wyzwisk-powiedziała poirytowana
-Spokojnie ruda. Dzisiaj mam dobry dzień- popatrzyła na chłopaka który delikatnie się do niej uśmiechnął. 
-Więc po co przyszedłeś?-Myśli dziewczyny krążyły po różnych dziedzinach ale nie mogła wymyślić nic sensownego. 
-Chciałem Cię przeprosić-powiedział patrząc prosto w oczy zaskoczonej dziewczyny 
-słucham?
-Weasley nie potrafię przepraszać, dotychczas nigdy nikogo nie przepraszałem więc proszę Cię doceń to i daj mi drugą szanse-warkną zdenerwowany Scorpius
-Co ty nie powiesz- dziewczyna otaczającą nagle odwagę- nie umiesz przepraszać. Scorpius Malfoy przyznał się, że czegoś nie umie. Nie mam zamiaru dać ci się nabrać Malfoy nie tym razem. Wszystko ma swoje granice, ty przekroczyłeś moje zbyt wiele razy. Nie ufam ci- warknęła wstając i otrzepując się z ziemi i odeszła w stronę Hogwartu zostawiając zaszokowanego chłopaka z jedną myślą która krążyła mu po głowie "tak tego nie zostawię" -myślał. Od tego spotkania nic nie było jak dawniej 
***
Dwa dni po wieczornym spotkaniu nad jeziorem Rose weszła dość spóźniona na eliksiry ze swoim wujkiem Nevillem co skutkowało szlabanem, czego by nie zniosła, ostatnio miała tyle na głowie, nie mogła się wyrobić z pisaniem prac, uczeniem się na sprawdziany, nie mogła się skupić mając cały czas słowa blondyna w głowie 
-witaj Rose-usłyszała wesoły głos wujka 
-Dzień dobry profesorze- powiedziała delikatnie i siadła na swoim miejscu które zajmowała obok swojego kuzyna Albusa.
-Myślę, że za to spóźnienie powinnaś pomóc panu Malfoyowi w jego dzisiejszym szlabanie. O 18 zgłoście się do mojego gabinetu- Longboton uśmiechnął się szeroko do wściekłej i zdruzgotanej uczennicy. Rudowłosa odwróciła się by spojrzeć na siedzącego po drugiej stronie Scorpiusa. Wyglądał na wyluzowanego i bardzo zadowolonego. Doprowadzał ją do szału tak na prawdę nic jej nie robiąc. Warknęła na siebie w duchu, ze zbyt się nim przejmuje i próbowała  skupić na lekcji.Co było jednak trudne, gdyż czuła na sobie czyjś czujny wzrok. Po lekcji kiedy rose pakowała swoje książki poczuła na szyi ciepły oddech 
-Nie spóźnij się- usłyszała cichy głos należący do ślizgona.Powiedział i odszedł zostawiając oszołomioną dziewczynę samą. 
***
Szlaban do pewnego momentu przebiegał w spokoju. Do czasu kiedy Malfoy się odezwał 
-Dlaczego się tak zachowujesz?- zapytał 
-Jeszcze się pytasz? Uprzykszasz mi życie od samego początku mojego chodzenia do Hogwartu. Nie powstrzymuje cię to, ze moi kuzyni są w twoim domu i się z tobą kolegują, nie powstrzymuje cię nic. Robiłeś wszystko, żeby mi dopiec chociaż nic ci nie zrobiłam, zawsze miałeś o coś pretensje nawet wtedy kiedy się nie odzywałam. I teraz pytasz dlaczego nie przyjęłam twoich przeprosin i dlaczego zachowuje się w taki sposób? Na prawdę Malfoy jesteś bezczelnym palantem- warknęła wściekła Gryfonka. Nikt nigdy nie potrafił doprowadzić jej do stanu takiej wściekłości jak ten tleniony blondyn. 
-Zmieniłem się- warknąl zdenerwowany. Co prawda nie dziwił się dziewczynie, ale chciał, zeby dała mu szansę. Każdy na nią zasługuje nawet on. Przynajmniej tak mu się wydawało. Wiedział, ze cieżka droga przed nim, ale był w stanie podjąć to wyzwanie i zaryzykować. Przez kilka następnych miesięcy próbował ocieplić ich relacje, lecz rudowłosa szła w zaparte, to ,że oboje byli prefektami naczelnymi i , że mieszkali w jednym dormitorium nie pomogało im, a wręcz przeciwnie częściej się kłocili, ale czy nie na tym polega życie? kłócąc się dowiadujesz się o sobie więcej. Tak było i w przypadku tej pary. 
-Weasley nie jesteś pępkiem świata posuń się też chciałbym usiąść- wściekły Scorpius wpadł do ich pokoju wspólnego. Miał ciężki dzień, matka kolejny raz została zabrana do Munga, ojcec się nią nie przejmuje. Już jej nie kocha. Ciekawe czy kiedykolwiek ją kochał. Ciekawe czy w ogóle kogokolwiek kochał.zastanawiał się cały czas, był zły, smutny, przygnębiony, nienawidził się tak czuć, a te wszystkie uczucia wreszcie wybuchały powoli odbijając się na Rose
-Jasne wielki Malfoy raczył zaskoczyć mnie swoją osobą i od razu zaczyna być milutki jak zawsze-zirytowana dziewczyna wzięła koc i przesunęła się na połowe sofy tak, zeby Malfoy mógł usiąść.
-Nie zaczynaj Weasley. Myślisz , że jesteś taka zabawna 
-Ależ oczywiście Malfoy jedyne o czym marzę, to rozśmieszać siedzącego koło mnie cholernego arystokratę.- warknęła,ale nie ruszyła się uwielbiała siedzieć przy kominku i z pyszną gorącą herbatą w ręce to przypominało jej o domu. 
-Nie no teraz to rozśmieszyłaś mnie do łez. Mam  cię dość. Zachowujesz się jak rozpuszczony bachor, jakbyś nigdy nie miała problemów, jakbyś nigdy się nad niczym nie zastanawiała, jakbyś się o nikogo nie martwiła- krzyknął na nią 
-Tak się składa Malfoy, że to ja zawsze martwię się o wszystkich w okół więc co ty możesz o tym wiedzieć- również krzyknęła. W jej oczach widoczne były łzy.wstała z kanapy i szybko popędziła do swojego pokoju. Usiadła na łóżku przykryła się kocem i zwyczajnie w sćwiecie się popłakała, nie chciała go znościć, tak bardzo go nie znosiła, wróć nie znosiła jego zachowania on potrafił być czarujący i przekonał ją o tym już kilka razy. Na prawdę powoli zaczynała wierzycw jego zmianę jednak wszystko co kiedyś do niego czuła wróciło, wróciła nienawiść do jego zachowania, jakby się nad niczym nie zastanawiała? Zastanawia się codziennie, jakby nie miała zmartwień? Na prawde przez siedem lat swojej nauki użerała się z pewnym blon gnojkiem który uprzykrzał je życie, tyle łez przez niego wylała, tyle cierpiała, obiecała, ze nie będzie przez niego płakać, nie dotrzymała słowa. Nie wiedziała tylko, ze on też nie dotrzymał słowa danego swobie. Słowa, że już nigdy nie sprawi, zeby przez niego płakała. Ten dzień zmienił wszystko. Poczuła, ze ktoś koło niej siada 
-Przepraszam cię- powiedział delikatnie. Popatrzyła na niego zapłakanymi oczami- każdy ma probemy nie powinienem tak mówić. Po chwili poczuła jak delikatnie się do niej przysówa i obejmuje ją ramieniem.Przeszedł ją dreszcz. 
-Oddałem przynależność na prefekta. Zostałem wybrany kapitanem drużyny- powiedział- będziesz miala spokój - dodał uśmiechając się do niej delikatnie i zakładając kosmyk jej włosów za ucho.
***
Pół roku temu marzyła o tym, żeby ktoś zwrócił na nią uwagę, zeby zaczął się nią interesować, lae nie w taki sposób jaki robił do Scorpius Malfoy. Kiedy w końcu rozmawiała dzisiaj z jakiś przystojnym krukonem przed eliksirami i który w dodatku zapraszał ją na randkę i zgodziłaby się na to, gdyby nie przeklęty gnojek który po prostu przytulił ją od tyłu i popatrzył krzywo na krukona, tak, ze ten sie przestraszył i odszedł. Rose była wściekła na Malfoya 
-Dlaczego to zrobiłeś-Krzyknęła kiedy przylazł za nią do jej dormitorium 
-chciał cię tylko przelecieć. Znam takich jak on- powiedział spokojnie i rozsiadł się na kanapie
-Myślisz, ze bym mu na to pozwoliła? Malfoy czy to sobie za punkt honoru wziąłeś odstraszanie odemnie chłopaków którzy raczyli zwrócić na mnie uwagę? Jest ich wyjątkowo mało więc mógłbyś dać mi w końcu spokój bo chciałabym w końcu poczuć się szczęśliwa- Krzyknęła na niego i weszła do łazienki trzaskając drzwiami. On tymczasem siedział z wielkim uśmiechem na ustach i obmyślał plan.
***
Kolejny raz śnił jej się koszmar. Tym razem była w Hogwarcie szła właśnie do dormitorium z biblioteki kiedy do szkoły wtargnęła resztka śmierciożerców gotowa zabić wszystkich których napotkają. Na jej nieszczęście nie mogła się nigdzie schować. Kiedy jeden z morderców podszedł do niej i zaczął rozpinać spodnie, żeby przedłużyć jej śmierć długimi mękami poczuła jak ktoś ją delikatnie uspokaja. Przestraszona otwarła oczy i zobaczyła, że pochyla się nad nią Scorpius . 
-Spokojnie ze mną cie nic nie grozi- powiedział spokojnie i delikatnie ją przytulił.Kiedy się już uspokoiła zobaczyła, ze nie jest w swoim pokoju 
-Malfoy? Czemu jestem u Ciebie w pokoju?- zapytała bardzo zdziwiona dziewczyna.Chłopak uśmiechnął się tym swoim ślicznym uśmiechem od którego ostatnio szybciej biło jej serce 
-Uznajmy, ze cię porwałem- powiedział ze śmiechem 
-Porwałeś?- zapytała z podniesioną wysoko brwią 
-Aktualnie nie umiem wytłumaczyć dlaczego. Po prostu chciałam- powiedział- Co ci się śniło?- zapytał szybko zmieniając temat 
-to co zawsze-powiedziała przykryła się szczelniej kocem i oparła o zimną ścianę. Popatrzył na nią z lekkim niepokojem 
-Czyli co? 
-Nie chcę o tym rozmawiać. Nie teraz. Proszę cię -powiedziała błagalnym tonem. Chłopak wiedział, że stało się coś czego bardzo się bała, jednak nie chciał naciskać.
- połóż się- powiedział spokojnie. - Zaraz wracam. Dziewczyna jak powiedział tak zrobiła położyła się, a już po chwili słyszała szum wody który mówił jej , że Scorpius poszedł się kąpać. Za chwilę poczuła jak wślizguje się pod kołdrę obok niej i obejmuje ją ramieniem. Podniosła wzrok i zobaczyła, ze jest bez koszulki, zarumieniła się lekko na co chłopak uśmiechnął się delikatnie. Podniosła rękę chcąć położyć ją na jego torsie, ale zaraz ją cofnęła. W ostatnim momencie chłopak złapał ją delikatnie i zrobił to na co dziewczyna nie miała odwagi
-dobranoc Rose- powiedział delikatnie, szczęśliwy jak nigdy 
- dobranoc- ziewnęła i dodała - Scorpius. Chłopak był zaszokowany. Pierwszy raz powiedziała do niego po imieniu. Nigdy nie był tak szczęśliwy, nie sądził, ze tak mała rzecz jak wypowiedzenie przez nią jego imienia sprawi mu tak wielką przyjemność. Nie mógł zasnąć rozproszony przez jej zapach, dotyk, przez nią całą, ale mógłby spędzić tak resztę życia, tak szczęśliwy, tak słodko torturowany. Wiedział, że to co było między nimi dopiero się zaczynało, ale wiedział też, że dobrze postąpił walcząc o to, żeby dała mu drugą szansę. Zerknął na zegar 4;30. Uśmiechnął się do siebie i zasnął.

-
 
 

 

wtorek, 11 marca 2014

Nowe Opowiadanie!

 Dwie sprawy. Na prośbę mojej przyjaciółki wstawiam ogłoszenie o nowym opowiadaniu które zaczęła pisać !!:) 

Kilka słów odnośnie mojego bloga. Nie wiem czy jeszcze wrócę do pisania. Na razie nie mam czasu na naukę i nie mogę sobie poradzić z nadmiarem materiału, a co dopiero z pisaniem bloga. Dodatkowo moje zdolności do pisania chyba się wyczerpały, bo choć mam wiele pomysłów na zakończenie opowiadań ilekroć próbuję coś napisać, zawsze jest coś co mi nie odpowiada i nie zadawala, a takimi rozdziałami nie chcę się z Wami dzielić. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś coś napiszę, jednak kiedy, Tego nie jestem w stanie nikomu powiedzieć. 
     Julie

środa, 13 listopada 2013

ZAWIESZAM

Miałam dodać miniaturkę zaraz na początku tego tygodnia, ale niestety mój pomysł nie wypalił, nie udało mi się jej dokończyć, nie umiem opisać swoich pomysłów, co mnie bardzo boli bo kocham pisać i tak podczas tych kilkunastu miesięcy z wami mogłam wyładowywać swoje emocje i odpisywać, marzenia i pomysły. Nie wiem co teraz stanie się z blogiem i chociaż zastanawiałam się długo co zrobić dalej nic nie wymyśliłam. Jest mi strasznie przykro, ale mam nadzieję, ze mnie zrozumiecie. Spróbuje napisać w wolnym czasie którego cały czas mi ubywa jakieś rozdziały, czy miniaturki i postaram się, żeby stało się to jak najszybciej, ale nie wiem czy sama dam radę się przełamać i spróbować zacząć opisywać to co moja wyobraźnia sobie wymyśliła. Mam nadzieję, że niektórzy będą czekać na jakieś ogłoszenie, rozdział, lub miniaturkę.
Pozdrawiam i całuję
Wasza Julie <3

niedziela, 3 listopada 2013

Kiedy przepradzam może nie wystarczyć

Bardzo przepraszam czytelnikòw ktorych zawiodłam jak i ròwnież zaniedbałam wejścia na wasze blogi.Obiecuję, że wszystko nadrobie.Pewnie chciałybyście poznać powòd mojego zaniedbania. W moim życiu tlą się ròżne zmiany z ktòrymi mam problem i nie mogę się do nich przyzwyczaić. Wszystkie moje plany diametralnie się zmieniły. Prościej mòwiąc całe moje życie po prostu odwròciło sie o 180-stopni. Jeżeli są tacy ktòrzy nie zrazili się czekaniem pierwsza miniaturka od dłuższego czasu pojawić się pod koniec tego tygodnia. Mam nadzieję,  że zrozumiecie i mi wybaczycie
Wasza stęskniona i bardzo przepraszająca
Julie♥

sobota, 5 października 2013

Czasami wszystko kończy się inaczej niż zaplanowaliśmy!

Przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale mam strasznie dużo rzeczy na głowie i nie mogę się wyrobić, czas leci niubłagalnie szybko, a pracy jest multum. Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział, chociaż bardzo chciałabym Wam o tym powiedzieć. Myślę, że pierwsze wstawię miniaturkę, a dopiero potem rozdział z któregoś opowiadania...Może to głui pomysł, ale nic innego mi do głowy nie przychodzi. Przeprowadzam się, a mam strasznie dużo książek..chciałabym je wzystkie ze sobą zabrać, ale niektóre już po prostu mnie nie ciekawią, bo ile możena czytać tą samą książkę, alebo po prostu z nich wyrosłam. Nie przychodzi mi do głowy nic innego jak je sprzedać dlatego kilka propozycji tutaj przedstawię. Zainteresowanych proszę o kontakt.
(GG-31881155, lub e-mail: j.maja@onet.eu )

  • W OTCHŁANI- BETH REVIS

  • POWRÓT. KSIĘGAWSZYSTKICH DUSZ- DEBORAH HARKNESS

  • POWRÓT DO WIECZNEJ NOCY-CLAUDIA GRAY

  • ZAUROCZENIA- PAMELA WELLS

  • FREAK CITY- KATHRIN SCHROCKE

  • CZY WIESZ, ŻE CIĘ KOCHAM- BLUE JEANS( kontynuacja" Piosenek dla Pauli" )

  • PRZĘDZA - GENNIFER ALBIN

  • LETNIA AKADEMIA UCZUC 1- HANNA KOWALEWSKA

Co do ceny, dogadam się z zainteresowanymi jeżeli tacy się znajdą, a taką mam nadzieję.
Pozdrawiam Julie;*

niedziela, 22 września 2013

Hogwardzki koszmar - I

Pierwszy rozdział nowego opowiadania. Niewiele w nim wyjaśniłam, ale wszysko w swoim czasie. Nie jest najdłuższy i od razu mówię, że jest to najkrótszy rozdział tego opowiadania.
Dwie wiadomości. Jedna dobra dróg zła.
W tym tygodniu pojawi się miniaturka, której nie mogłam zakończyć wcześniej, jednak przyszedł mi do głowy pewien pomysł i uznałm, ze moze się sprawdzić
Dróga wiadomość.
Nie będę już obiecywać kiedy pojawią się rozdziały bo jest to bez sensu. Nie chcę was zawodzić, kidy nie wywiąrzę się w czasie, albo rozdział będzie krótki i mało wciągający. jeżeli będę miała czas, albo wenę po prostu wtedy dodam.
Mam wielką prośbę szukam odpowiedniego szablonu, ale nie mogę jednak znaleść takiego który pasowałby do tego bloga, jeżeli ktoś miałby jakies pomysły, lub robi własne szablony, byłabym wdzięczna jeżeli by się ze mną skontaktował.
Julie;*
***
Kiedy dzień i noc zleją się w jeno, kiedy czerń i biel to tak na prawdę ten sam kolor, kiedy wszytko traci sens...
Tom Riddle szedł właśnie długim korytarzem w posiadłości Malfoy'ów, od scin odbijały się echem jego wolne kroki. Pierwszy raz od nie pamiętnych czasów wybrał się gdzieś bez Naggini i było mu z tym dobrze. W murach ciemnego zamczyska słychać było z piwnicy krzyki gwałconych kobiet. Krzyki tak podobne do tych które słyszał kiedy w ten posób torturowali kobietę będąca dla niego całym światem.
W tym domu, w tym życiu, w tym świecie nie ma litości..
Błądząc w spomnieniach, zatrzymał się i usiadł pod ścianą. Czy był zły? Złość już mu przeszł traz został tylko żal.  To co się z nim stało, wszystko czego dokonał, wszystko co miał osiągnął dzięki temu widokowi, dzięki jednej sytuacji. Lord Voldemort, psychopata bez uczuć..Okazuję się, ze jednak je posiada. Tęsknił.Stracił. Nigdy nie wybaczył i nigdy nie wybaczy. Czy chciał taki być? Nie, ale to było silniejsze od niego.

14 sierpnia
Czteroletni chłopczyk z wielkim uśmiechem na ustah właśnie wszedł do domu po wspaniałej zabawie w piaskownicy. Wszedł po schodach i już miał skręcićdo swojego pokoju kiedy usłyszał głośny krzyk swoje matki. Drzwi do jej sypialni były lekko uchylone, mały Tom podszedł do nich i patrzył na rozgrywającą się scenę.
Jego najukochańsza mama leżała naga a łóżku,a  koło niej kucało dwuch umięśnionych mężczyzn. Coś robili, ale dokładnie nie widział co, jedyne co mu się chwilę później rzuciło w oczy to wzrok matki zprzepraszającym wyrazem twarzy. Już nie krzyczała, tłumiła w sobie ból. Chłopczyk jednak widział słone krople spływające po jej policzkach. Kiedy jeden z mężczyzn uderzył jego rodzicielkę chciał wejść, do środka i ich jakoś postrzymać, ale jak czterolatek mógł pokonać dwóch wyrośniętych mięśniaków.Odsunął się od drzwi i uciekł do pokoju kiedy mięśniacy zaczęli coś między sobą szeptać i ubierać się. Siedział w pokoju i przeklinał szystko co w tym momencie miao miejsce, nienawidził iebie za to, z nic nie zrobił. Usłyszał trzask drzwi i od razu skierował się w stronę pokoju matki, jednak jej tam nie zastał, szum lejącej wody uzmysłoił go, że mama jest w łazience, bez ostrzeżenia, pukania, ani innego dbania o szczegóły z hukiem otwarł drzwi łazienki , ale tam zastał tylko wielką kałużę krwi.

Od tego czasu minęło tyle lat, a on dalej o tym pamiętał, w tamtym momencie wiedział, że ngdy nie potraktuję tak kobiety i pomimo tego, że był tyranem nigdy cieleśnie nad kobietami się nie znęcał. Kiedy dzisiaj rano otworzył list od słynnego Dumbeldor'a i przeczytał zawartą w nim wiadomość, całe jego życie mignęło mu przedoczami. Mógł bardziej uwarzać, jednak nie żałował.
Podniósł się szybko z podłogi i ruszył do wielkiego salonu. Usiadł przy długim czarnym stole i czekał, aż wszyscy się zejdą. Wiedział, ze nie może sobie pozwolić na drastyczne ruchy, ale miał plan.
-Panie wszystko gotowe-Voldemort usłyszał donośny głos Dracona Malfoya. Odwrócił się w jego stronę i zobaczył tak często urzywaną przez niego maskę obojętności. Lubił tego chłopaka, bo był bardzo podobny do niego kiedyś, tak samo inteligentyny, tak samo przystojny.
-Dziękuję Draconie.- zwrócił się do chłopaka. Wstał od stołu przy którym siedzieli wszyscy śmierciożercy - Możemy zaczęć swój plan wcielać w życie- powiedział. Donośny śmiech Bellatrix rozniusł się po całym pomieszczeniu.- CISZA- warknął - Tylko pamiętajcie, do wszystkich się zwracam, jeżeli ktoś tknie Hermionę Granger i Ginny Weasley..zabiję. Mają być bezpieczne- warknął i siadł przy stole popijając czerwone wino z wielkiego, zlotego kielicha. Wszyscy zdziwili się ostatnimi słowami Czarnego Pana, jednak nikt nie miał na tyle odwagi, by zapytać, dlaczego. W taki oto spób plan Toma Riddla został w tajmnicy przed wszystkimi, ale czy to na pewno był plan? Czy może jego życie?
***
Dwie dziewczyny podążały w ciszy do biblioteki. Obie zatracone w swoich myślach. Rozumiały się bez słów. Miały wyrzuty sumieni, ze nie były dość przekonujący by pomóc przyjaciołom w poszukiwaniu Horkluksów. Wszystko poszło ni tak jak miało. Obie wiedziały, ze to kiedyś nadejdzie,że bitwa nadejdzie, ale teraz dopiero to do nich dotarło. Mogły stracić wszystko, jak już nie straciły. Tyle wspólnych chwil, tyl wspomnień, na razie tylko tyle im pozostało. Czas dłużył się niemiłosiernie, dziewczyny każdą możliwą wolną chwilę spędzały tylko e dwójkę, czasami w ciszy, czasami rozmawiając, a czasami płacząć. Giny Weasley i Hermiona Granger były tak podobne, a tak różne. Obie były odważne i inteligente, miłe i pomocne, złośliwe i wrażliwe..były pięne. I z zewnątrz i z wewnątrz. Były ocalone, a jednak stracone. edna myśl ciągle mieszała sięim w głowach.
Dlaczego do tego dopuściy?
Wszystkigo czego się nauczyły, wszysko co kochały, wszystko co było dla nich ważne mogło zmienić w jednej chwili swoje znaczenie.
Słowa są zbędne. Nie wyrażają niczego. Słowa są puste, uczucia gorące..
Czy ktokolwiek zastanowił się co dzieję się w umysłach uczniów Hogwartu? Wszyscy byli przesiąknięci strachem i nienawiścią i to niby ma pomóc w wygraniu tej wojny? To nie jest wojna dobra ze złem to nie jest woja Harrego z Voldemortem to nie jest niczyja wojna. Sami ją stworzyliśmy tak jak stwarzamy sobie problemy.
-Hermina myślisz, ze są cali i zdrowi?- Ginny zagadała kiedy siedziały już w najciemniejszym i najdalszym koncie Hogwarckiej biblioteki.
-Nie wiem Ginny. Chiciałabym, żeby tak było, jedyne co nam pozostaje to w to wierzyć - Starsza Gryfonka zachowała spokój chociaz wiedziała, ze długo nie wytrzyma. Przy Rudej mogła być sobą, mogła się wyrzyć, wypłakać i wygadać i to był właśnie jeden z takich dni
-Wiara..wiara wiara i wiara..tylko to nam pozostało. Wiara i nadzieja to nasz los?- rozżalony głos rudowłosej rozbrzmał w całej bibliotece. Nie było dużo uczniów, sami Gryffoni.Niektórzy się odwrócili, niektrzy nie zwracali uwagi na wybuch najmłodszej latorośli Weasley'ów byli przyzwyczajeni do tgo, ze młoda ma temperament i charakterek.
-Hermiona zpomniałyśmy kim jesteśmy- powiedzała już cicho
-Kim jesteśmy ?- Zdziwiona panna Granger popatrzyła na przyjaciółkę
-Ty jesteś Hermioną Granger, a ja Ginny Weasley..jesteśmy ryffonkami które nigdy się nie poddają. Trzeba zrobić coś z tym światem, puki ono nie zrobi czegoś z nami
***********************************************************************************


czwartek, 19 września 2013

Zapowiedź-" Hogwarcki koszmar"

W Hogwarcie zapanowa Haos. Hogwartem zaczęli żadźić śmierciożercy. Harry w raz z Ronem wyjechali w poszukiwaniu horkluksów, zostawiając Hermionę i Ginny na pastwę Snapa. Dziwczyny pomagają sobie nawzajem, stają się sobie coraz bliższe, stają się siostrami. Wspierają się w każdym możliwym momencie. W pewny pochmurny dzień stało się coś co wstrząsneło całym Hogwartem. W tedy jeszcze nie było wiadomo, że to nie koniec. Z Potterem i Weasley'em nie było kontaku, żadnych nowych wiadomosci, dziewczyny umierały z niepokoju o swoich przyjaciół, w każdym zakontku Hogwartu w każdym korytarzu stał jakiś śmierciożerca uważnie obserwując dwie Gryffonki.
Dziewczyny z przerażeniem zaczęły zauwarzać, ze to one są najbardziej zagrożone. Nie mogąc poradzić sobie ze swoimi niepokojącymi obawami, postanawiają znaleźć zmagających się z niebezpieczeństwami przy poszukiwaniu przedmiotów które miałyby skończyć żywota Voldemorta przyjaciół, jednak akcja nie przebiega po ich myśli, gdyż plany psują dwaj zakochani w sobie ślizgoni. Gryffonki zostają sprytnie ukryte w wielkiej posiadłości należącej do nieznajomega czarodzieja. Dziewczyną niczego nie brakuje, codziennie dostają świerze jedzenie, oraz wodę, mogę spokojnie funkcjonować. Do czasu.Przyjaciółki dowiadująsię strasznych rzeczy, są poddawane milonom prób..W między czasie w ich głowach pojawiają się straszne myśli.
Czy uda im się przetrwać cały koszmar?
W nocy stwarzają sobie świat o którym marzą, z osobami o których marzą, które są dla nich ważne, a w dzień ten świat zamienia się w koszmar z którego niestety nie mogą się obudzić.
Czy uda im się dostrzeć rzeczywistość?
Czy uda im się wyzwolić czucia w osobach które stały się im najbliższe?
Czy wszystko okaże się bajką?
Co zrobią, gdy ich świat legnie w gruzach? Kidy dowiedzą się o swojej przeszłości,kiedy niegdyś przyjaciele się od nich odwrócą?
Czy sobie poradzą?
 
 
Tego dowiecie się już niebawem. Jeżeli spodobała Wam się zapoiedź nowego opowiadania, zachęcam do czytania. Od razu mówię bardzo rózni się od pierwszej, zakończonej już historii, czasami mogą się pojawiać brutalne sceny i balam się jak zareagujecie kiedy przedstawię wam ten pomysł, ale uznałam, że kto nie ryzykuje ten nie zyskuję.
Pierwszy rozdział powinien pojawić się w weekend, jeżeli  będzie mało wejść, mało komentarzy, albo co gorsza w ogóle nie będzie, dokończę " Potomków dziedzica" i będę zastanawiała się nad zawieszeniem bloga. Dlatego jeżeli zależy wam na rozdziałach i Blogu bardzo proszę o komentrze;)
Julie;*