sobota, 27 lipca 2013

Potomkowie dziedziców-2

-eeee.. nic ciekawego
-Jasne a na prawdę?
-Chodziliśmy na dyskoteki, rozmawialiśmy, upijaliśmy się do nieprzytomności
-uuuuu..to dobrze, chociaż wygląda na to, że oboje jesteście zakochani w sobie po uszy
-Nie sądzę
-Trochę wiary a za chwilę będziesz nową panią Gonzales
-Bardzo śmieszne
-Nie!Prawdziwe
-Co powiedział ci Potter- zapytała po krótkiej chwili ciszy
-Zmieniasz temat
-Vivien- warknęła
-Powiedział, że dokończy to co kiedyś zaczął
-Ale?
-No co?
-Nie mówiłaś nam co zaczął
-Bo nie było się czym chwalić
-Co zrobił?- zapytała ostrym głosem. Westchnęłam
-Znalazł mnie kiedyś na jakiejś dyskotece już nieźle zalaną, zaczął mnie całować, próbowałam go odepchnąć, ale nie miałam siły, w tedy przyszedł Nate, nie wiem co mu zrobił bo byłam już nieprzytomna, jak się potem okazało ktoś mi czegoś dosypał do drinka. Obudziłam się rano, był ze mną Nate opowiedział mi wszystko - powiedziałam nie patrząc na nią. Widoki za oknem w tej chwili wydawały sie na prawdę ciekawe.
-i dlaczego ja o tym nic nie wiem?-zapytała ostro
-a co ci miałam powiedzieć? Potter chciał mnie przelecieć, ale ktoś mi czegoś dosypał i gdyby nie Nate to by mu się to udało?
-Cory wie?
-Nie
-No właśnie... nie wiem.. dlaczego?- usłyszałam wściekły głos kasztanowo-włosego
-Bo wiem jak to by się dla niego skończyło
-I tak powinno się skonczyć. Wiesz co by się stało gdyby nie Nate?- zapytal siadając koło Kate i świdrując mnie wzrokiem
-Ale na szczęście tam był. Uspokójcie się.- powiedziałam i uśmiechnęłam się
-Jak mamy się uspokoić?-nie mógł sobie darować tego pytania?
-Jak na razie jestem na ciebie zła- powiedziała Kate
-Ejjjj no nie bądźcie tacy. Co miałam wam powiedzieć?
-Może prawdę?
-Ale ile razy ci mam powtarzać, ze nie wiem czy udałoby mi się ciebie uspokoić
-Nienawidze cię- powiedział siadając koło mnie i całując w policzek. Poczułam się dziwwwwwwnie. Baaaaardzo dziwnie? Czemu? To przecież normalny gest
-A ja?-zapytała nadal oburzona Kate
-Dzisiaj ty i Sasha wpadacie do mnie- przerwała mi
-Przecież mieszkamy razeem-burknęła
 -Okej chciałam zaproponować piżama party, ale jak nie to okej- powiedziałam głosem niewiniątka oglądając paznokcie
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA no jasneeee.. jak ja kocham nasze piżaaaaama party.. Vivieeen jaką masz dzisiaj piżamę tą czarną czy czerwoną?
-Nie zgadłaś.. Zieloną- powiedziałam śmijąc się
-Jakaś nowaa? Kto ci pomagał wybierać?- kate zrobiła obrażoną minę. Zawsze kupowałyśmy sobie piżamy razem
-no wiesz.. był taki jeden- kiedy zobaczyłam jej minę parsknęłam śmiechem
-Dostałam od Sashy na urodziny nie pamiętasz?- zapytałam dalej się śmiejąc
-Co wy robicie na tych babskich wieczorkach?-zapytał Scorpius. Popatrzyłysmy na siebie po czym wybuchnęłyśmy śmiechem
-Tajemnica- ryknęłyśmy przez śmiech
***
-Vivien?-usłyszałam męski głos za swoimi plecami.Odwrócilam się
-Tak?-zapytałam widząc przed sobą nieznanego mi chłopaka- Znamy się?
-Matt krum- przedstawił mi się
-Syn wiktora?- zapytałam wymawiając jego imię z obrzydzeniem
-Nie jest taki zły- powiedział zasmucony.
-Co tutaj robisz?
-Ojciec mnie przepisał uznał,że tutaj będe mial wyższy poziom nauki, bo w poprzedniej szkole było do bani-powiedział
-To w takim razie zakładasz tiarę, a ja czekam na ciebie przy stole Slytherinu- powiedziałam uśmiechnęłam się i odeszłam zostawiając bruneta samego
**********************************************************************************
Jest następny rozdział. Osobiście jestem bardzo zadowolona! Komentujcie.. Pozdrawiam wszystkich wakacjowiczów
Julie;*


piątek, 26 lipca 2013

Miniaturka Trust me cz.II

 Chcę Baaaaaaaaaaardo podziękować Mii Vald, LaFinDeLaVie HarryPotter i Lily M. za wszystkie komentarze na moim blogu. Ta miniaturka jest dedykowana wam. Dziękuję,że jesteście 
Julie:*
***
 -Jesteś żonaty?-spytam z niedowierzaniem
-Rozwodzę się- powiedział patrząc mi w oczy. Jego wzrok wręcz palił dlatego musiałam odwrócić wzrok.. Dlaczego te niebieskie oczy są takie hipnotyzujące- A ty?- zapytał
-Co ja?
-Jak się trzymasz?
-Aha czyli wiesz?
-No pewnie! Wszyscy o tym huczeli!-w oczach pojawiły mi się łzy, ale na szczęście tego nie zobaczył bo na niego nie patrzyłam
-Na początku było trudno w końcu nie codziennie kobieta dowiaduje się, że mąż ją zdradza z największym wrogiem jeżeli chodzi o kobietę.
-Wieprzlej od zawsze był świnią, a Parkinson.. szkoda gadać- mówił chwytając mnie za dłoń
-Dlaczego się rozwodzisz? Przecież dobrze ci było z Dafne w Hogwarcie
-Zakochałem się. To już w szkole. Nie mogłem się z nią spotykać, bo ojciec zrobił by jej krzywdę, a najbardziej w życiu chciałem, żeby była szczęśliwa.Daf.. Dafne jest moją przyjaciółką i nic więcej.
-Nie wierzę. Ty wielki arystokrata Draco Malfoy tak ten Malfoy się zakochał- mówiłam lekko ironicznym głosem, ale ciągle byłam zaszokowana tym wyznaniem... i jakoś dziwnie przytłoczona.
-Granger nie zapominaj, ze ja tez jestem człowiekiem
-Czasami nie miałam takiego wrażenia, kiedy w szkole ciągle mnie obrażałeś- powiedziałam i nabiłam na widelec trochę zielonej sałaty po czym włożyłam ją do ust
-Mieliśmy do tego nie wracać
-Przepraszam- odpowiedziałam czując się trochę winna za zepsucie całego nastroju który panował od czasu kiedy zawiesiliśmy broń. Po skończonej kolacji odwiózł mnie do domu, za nic nie pozwolił zapłacić, nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę.Kiedy wychodziłam z jego sportowego samochodu grzecznie powiedziałam tylko "dobranoc" i już mnie nie było, a blondyn odjechał z piskiem opon.
***
Jechałam swoją czarną Bm-ką do pracy ubrana w kolor który najbardziej pasowal do mojego smętnego humoru. Zaparkowałam przed biurem wyskoczyłam z auta i pobiegłam do Alice w biegu powiedziałam jej tylko cześć po czym wpadłam do biura jak burza wzięłam najpotrzebniejsze papiery i wyszłam
-Alice dzisiaj mam ważne spotkanie biorę pracę do domu- powiedziałam i wyszłam niestety spotykając się z NIM, a tak bardzo tego nie chciałam. Uśmiechnęłam się tylko powiedziałam cześć i już miałam odchodzić kiedy zatrzymał mnie jego głos
-Już wychodzisz?
-Mam ważne spotkanie muszę się wyrobić wcześniej, pracuje w domu- powiedziałam, chciałam zdmuchnąć wstrętny kosmyk opadajacy mi na oczy, ale jak na zlość nie chciał odkleić sie od mojego czoła. Draco widząc moje poczynania podszedł tak blisko, że serce zaczeło mi walić jak oszalałe i po prostu odsunął mi włosy za ucho. zadrżałam nieznacznie pod wpływen jego dotyku, dlatego szybko powiedziałam tylko cześć i odwróciłam się by iść do auta, jedyne o czym myślałam, to tylko o tym, żeby nie poczuł jak reaguje na jego dotyk, z resztą ja sama zaczynam się nad tym zastanawiać.
Chyba powinnam wybrać sie na wakacje.
***
-O tak Granger pojedziesz na wakacje, ale ze mną- powiedział sobie w myślach Draco.- Mam nadzieję, ze się nie obrazi, ze szperałem jej w myślach-powiedziałam do siebie na głos
-MAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAALFOY!

Info!

Tak, tak zawaliłam, nie dodałam niczego przez dwa tygodnie, ale moja wena wybrała się na wakacje i jakoś nie nie zamierza wrócić. Nie wiem kiedy będzie następny rozdział z tego powodu i z powodu braku komentarzy, nie chcę, żeby ktoś pomyślał, że Was do czegoś zmuszam, ale chciałabym wiedzieć jak każda blogerka, czy blog się podoba i czy nie jest tak nudny, żeby przestać go pisać.
Julie

poniedziałek, 8 lipca 2013

Miniaturka- Trust me cz.I

Szła właśnie do swojego biura nienagannie ubrana na zgrabnie się poruszając. Westchnęła cicho kiedy była już pod budynkiem. Kolejny straszny dzień spędzony z NIM.-pomyślała. Tak Hermiona Granger pracuje ze swoim największym wrogiem. Popatrzyła jeszcze raz na budynek po czym  usłyszała dźwięk motoru.- No jasne pan blond czupryna zechciał się zjawić- pomyślała i poszła otworzyć drzwi, ale w między czasie z biura wychodził jakiś przystojny mężczyzna. Zmierzył ją od góry do dołu i otworzył drzwi.
-Dziękuje- powiedziała i uśmiechnęła się do mężczyzny
-Ależ drobiazg.- odpowiedział uroczo się uśmiechając. Weszła dalej i przeszła koło swojej sekretarki.
Była to niska, nawet ładna drobna szatynka z bardzo ładnymi zielonymi oczami które tak bardzo podobały się Hermionie.
-Czesć Alice-odezwała się uśmiechając do sztynki
-Cześć. Hermiona jakieś listy do ciebie- powiedziała i podała kobiecie trzy listy
-Ron, Harry i ten.. nie wiem od kogo nie podpisany- mruczała
-Cześć Granger- usłyszała męski głos dochodzący z za jej pleców.
-Cześć Malfoy- odpowiedziała nawet się nie odwracając. Popatrzyła ostatni raz ostatni na listy myśląc sobie, że otworzy je u siebie. Uniosła wysoko głowę i poszła do swojego biura które O ZGROZO! dzieli z Malfoyem
***
Stał przed biurem i dokładnie widział faceta który miał czelność tak patrzyć na Granger.. Jak patrzeć? -Kurwa Malfoy o czym  ty myślisz?- zapytał cicho sam siebie i wszedł do środka. Zobaczył ją tam stała i rozmawiała z Alice. Jedyne co rzuciło mu sie jeszcze w oczy to listy które trzymała w dłoni. -Nawet na niego nie poparzyła kiedy powiedział jej cześć, aż tak bardzo go nienawidzi?- zaczął myśleć- A co ciebie to interesuje- znowu mruknął do siebie wchodząc do siebie
-Co jest Malfoy nie masz do kogo gęby odezwać, ze gadasz sam ze sobą- usłyszał głos dziewczyny. Uśmiechnął się pod nosem, uwielbiał jak jest taka..jak?.. OGARNIJ SIĘ DRACO- pomyślał
-Granger, Granger, Granger od rana musisz zaczynać. Nie możemy przynajmniej jednego dnia spędzić nie kłócąc się- momentalnie podniosła oczy z nam czegoś co czytała. jej twarz nie wyrażała żadnego uczucia.
- Co ty powiedziałeś?- zapytała niedowierzając
-Zawieszenie broni?
-Kuszące, ale jakoś odpowiada mi sytuacja w której się znajdujemy- powiedziała. Siadł naprzeciwko niej. Spojrzała na niego
-Tam jest twoje biurko Malfoy- powiedziała i wskazała palcem na czarne drewniane biurko
- Ja mówię poważnie. Słuchaj bywało z nami różnie, ale nie chce się kłócić- powiedziałem. sam nie wiem dlaczego to zrobiłem.Oparła się o swoje zielone krzesło i wpatrywała się we mnie tymi swoimi wielkimi czekoladowymi oczami
-Mów dalej- powiedziała zainteresowana
- Powiem to tylko raz więc się nie przyzwyczajaj, ale przepraszam za wszystko.
-Okej! Gdzie jest i co zrobiłeś z moim odwiecznym wrogiem?
-Zaczniemy od początku?- zapytałem z małym uśmiechem
-Hymm..no dobra- powiedziała i wyciagnęła do mnie rękę- Hermiona- powiedziała i uśmiechnęła się uroczo.
-Draco- powiedziałem i chwyciłem jej dłoń.
***
- Smoku widziałeś gdzieś  moją bransoletkę?- chodziłam i szukałam swojej ulubionej bransoletki i nie mogłam jej znaleść
-O tą ci chodzi?- zapytał i oparł się nonszalancko o framugę drzwi
-Gdzie ją znalazłeś?- zapytałam podchodząc do niego
-Moja słodka tajemnica. O nie nie nic za darmo- dodał kiedy wyciągnęłam rękę po bransoletkę
-Co chcesz?- zapytałam zrezygnowana
-Chodź ze mną na kolację- powiedział z większym uśmiechem
- Co?- zapytałam niedowierzając
- Pójdziesz ze mną na kolację?
-A mam inne wyjście?
-Jeżeli chcesz odzyskać bransoletkę to nie- powiedział teraz już z szerokim uśmiechem
-Okej- odpowiedziałam i przewróciłam oczami- A teraz bransoletka- dodałam z uśmiechem i podeszłam bliżej, ale zamiast oddać mi zgubę chwycił mnie za nadgarstek i odwrócił tak, ze teraz ja plecami dotykałam ścianę. Po chwili poczułam na swoim nadgarstku przyjemne zimno bijące od zawieszki. Kiedy już byłam pewna, że bransoletka spoczywa na mojej ręce odepchnęłam go od siebie i podeszłam do swojego biurka
-Bądź o 20- powiedziałam wzięłam teczkę z dokumentami i z gracją wyszłam z gabinetu.
**********************************************************************************
To moja pierwsza miniaturka mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali i będzie się podobać. Zróbcie mi tą przyjemność i komentujcie.
Julie

czwartek, 4 lipca 2013

Potomkowie dziedziców-1



*6 Lat później *
-Vivien wstawaj bo się spóźnisz- po raz dziesiąty chyba wołała mnie mama
-Jasne jasne już- mruknęłam. Było przez chwilę cicho, ale jak się okazało była to tylko cisza przed burzą, bo ktoś wskoczył mi do łóżka i zaczął łaskotać,a takie pobudki umie robić tylko Scorpius.
-Dobra dobra już wstaję- powiedziałam śmiejąć się. Na chwilę przestał. Popatrzył mi w oczy, a ja wykorzystałam ten moment i zepchnęłam z siebie tego gada.
-Eiii- usłyszałam
-Cicho- warknęłam udając obrażoną
-Idź się ubrać leniu- dodał, ale właśnie w tym momencie zatrzasnęłam drzwi łazienki. Po 20 minutach wyszłam ubrana i uczesana.
-No jasne mnie budzi, a sam będzie spać- powiedziałam kiedy zobaczyłam przyjaciela leżącego na moim łóżku.
-No dobra. Zrobiłem to specjalnie. Jestem bardzo przywiązany do twojego łóżka – odpowiedział ukazując szereg białych zębów
-Złaź- wrzasnęłam, ale ani drgnął. Dlatego postawiłam na bardziej brutalne metody. Podeszłam do łóżka i ściągnęłam z niego kołdrę, powodując ,ze znowu spadł. Jak gdyby nigdy nic zaczęłam ścielić łóżko do puki nie złapał mnie za nogę i pociągnął tak, ze straciłam równowagę i takim cudem znalazłam się na nim. Przez chwilę po prostu patrzyliśmy sobie w oczy, ale, żeby było śmieszniej drzwi się otworzyły , a w nich stanęła mama
-Chodźcie bo się spóźnicie- powiedziała z wielkim uśmiechem, ale nie skomentowała dwuznacznej pozycji w której się znaleźliśmy. Szybko się podniosłam i wzięłam swój kufer, za pomocą zaklęcia zniosłam go na dół. Odwróciłam się i napotkałam stalowe tęczówki Coriego.
-Chodź wstrętny ślizgonie-powiedziałam uśmiechając się lekko
-Ja wstrętny ślizgon? Okej to ty będziesz wariatką ze Slytherinu.-odpowiedział kiedy zamykałam drzwi do pokoju.
-Wariatka ze Slytherinu? Wredny, irytujący i popieprzony ślizgon.
-Nie! Popieprzony?!- powiedział ,przerzucił sobie mnie przez ramię jak worek ziemniaków i zbiegł ze mną po schodach po czym zaczął biegać po całym domu i drzeć się- Ja ci dam WREDNY, IRYTUJĄCY I POPIEPRZONY
-Powiedziałam prawdę, a teraz mnie postaw idioto-mówiłam przez śmiech. Stanął
-Hymmm…….NIE
-Scorpiusie Malfoyu postaw mnie w tej chwili
-Jak przeprosisz
-Zabinim się nie rozkazuje
-Moja krew- zaśmiał się tatuś przechodząc obok i już po chwili to on trzymał mnie na rękach
-A co ja jestem? Worek ziemniaków?- zapytałam
-Nie, ale jesteś strasznie pyskata- odpowiedział tata
-To po mamusi-powiedziałam
-Nie zwalaj na mnie-usłyszałam krzyk mamy dochodzący z kuchni. Hermiona, Draco i tata zaczęli się śmiać
-No co?- zapytała mama
-Prawdę powiedziała-odpowiedział tata
-Policzę się z tobą potem- powiedziała mama z groźnym wyrazem twarzy. Na co tatuś uśmiechnął się szerzej
-Tylko ostrożnie- powiedziałam
-Jakoś ją udobrucham- powiedział rozmarzonym tonem. Oczy mi się baaaaardzo powiększyły
-Merlinie!- powiedziałam schodząc z rąk taty- Tylko grzecznie-powiedziałam i wyszłam z domu, ale zdążyłam usłyszeć rozmowę Dracona i Taty
-Rozgryzła nas
-Oj przestań. Ona robi dużo gorsze rzeczy- powiedział Draco, a potem jego smiech
*15 minut później na dworcu*
- To cześć dzieci- Hermiona
-Cześć mamo- Scorpius
-Czesć Hermiona- odpowiedziałam uśmiechając się- W razie czego wolę brata- powiedziałam przytulając się do rodziców. Cała czwórka parsknęła śmiechem
-Chodź mała- usłyszałam głos przyjaciela przy swoim uchu.Przeszły mnie ciarki. Nie odwracając się , a ni nie czekając na Scorpiusa, zbyt zaszokowana doznaniem, żeby coś powiedzieć. Rozsunęłam drzwi i usiadłam. Zobaczyłam swoich przyjaciół, którym rzuciłam się na szyję
-Ze mną to się tak nie witasz- usłyszałam głos przyjaciela
-Bo nie zasługujesz- powiedziałam z uśmiechem mamusi, któr zawsze działa na tatę
-Proszę? A kto cię dzisiaj obudził. Gdyby nie ja to śpiąca królewna nie siedziałaby teraz w pociągu- powiedział dumny
- Co ty byś Scorpiusku beze mnie zrobił?
-Zanudziłby się na śmierć- usłyszałam głos Nata. Popatrzyłam prosto w jego brązowe oczy, ale szybko odwróciłam wzrok co nie uszło uwadze innych
-To teraz opowiadać co robiliście na wakacjach- sprawnie zmieniłam temat.
-No tak naprawdę to nic ciekawego- Kate
-Nie wierzę, a tak naprawdę- Kate westchnęła
-ee.. no… byłam u.. no u Alexa- Kate- spojrzałam znacząco na przyjaciółkę. Uśmeichnęła się i odwróciła wzrok
- i tak cię potem przemagluję- powiedziałam obojętnie wyciągając paczkę mugolskich żelków.
-A skąd wiesz, ze ci powiem?- zapytała. Spojrzałam na nią
- Czy ja cię kiedykolwiek do czegoś nie przekonałam?- zapytałam
-Nienawidzę cię
-Tak tak, też cię kocham
-Wyluzuj, ona każdego umie przekonać- usłyszałam głos Coriego
- A wy co robiliście?- zwróciłam się do pozostałych
-Ja byłem na Hawajach. Rodzice mi pozwolili.-Nate
-No to się działo- dodałam
-Jakaś ładna przynajmniej?- Cory
-Kto czy ładny?
-Merlinie! Nate , Scorpiusowi chodzi, czy jakaś ładna laska cię rozdziewiczała- Kate. Popatrzył na mnie po czym odwrócił wzrok
-Bardzo- odpowiedział. Scorpius już chciał coś powiedzieć, ale do naszego przedziału się otworzyły
- No czesć śliczna- usłyszałam ten wstrętny głos,
-OOO! Moody Potter. No tak bardzo mi brakowało tego, ze nie mogę ci odpyskować na te twoje chamskie zaczepki- powiedziała uśmiechając się ironicznie
-Tak bardzo się za mną stęskniłaś?- zapytał wciskając się pomiędzy mnie a Coriego i obejmując mnie ramieniem.
- Po pierwsze bierz łapę, a po drugie wyjdź- powiedziałam głosem pozbawionym emocji. Wiedziałam,że to się nie skończy dobrze
-Ale kochanie….- zaczął
-Nie słyszałeś co powiedziała? Spieprzaj Potter- Odzwał się Cory
- Malfoy nie bądź zazdrosny. Przeciez tylko rozmwiam z twoją księżniczką
-Wyjdziesz sam czy mamy ci pomóc?- tym razem odezwał się nate

-Oj nie tak brutalnie. Momencik- powiedział po czym szepnął mi do ucha- Kiedyś dokończę to co zacząłem w zeszłym roku- wstał.
- Już się boję- powiedziałam kiedy był przy drzwiach. Tylko uśmiechnął się złośliwie i wyszedł. Momentalnie wypuściłam powietrze z płuc . Wstałam i otworzyłam drzwi
-A ty gdzie?- Alex
- Przejść się
-Czekaj ide z tobą- Kate
-Wyszłam i zaczekałam na przyjaciólkę. Już wiedziałam gdzie pójdziemy. Zawsze tam chodzimy jak nam się nudzi. Przedział przeznaczony tylko dla ślizgonów. Nie myliłam się kiedy tylko weszłyśmy i siadłyśmy poczułam palący wzrok Kate
-Co?
-Co jest między tobą a Natem?
-Jesteśmy przyjaciółmi
-Jesteś pewna?
-<że jesteśmy przjaciółmi? Jasne
- Ze jesteście tylko przyjaciółmi
-Tak!
-Na pewno?
-Tak
-To teraz opowiadaj co robiłaś u Alexa