wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział6


Zabini patrzył na Puchona z nienawiścią w oczach. On nic sobie z tego nie robiąc zaczął mówiąc powoli
-Ginny jest mądrą dziewczyną i zauważyła więcej niż sobie możesz wyobrazić, dlatego jak ci na niej zależy to nie pytaj o jakieś związki bez zobowiązań tylko się nią zajmij jak należy bo uwierz mi nie jesteś jedyny który się o nią stara więc się pospiesz bo ci ją ją ktoś sprzed nosa sprzątnie –powiedział  puchon podniósł się i chciał iść, ale ślizgon mu na to nie pozwolił
- i ja mam słuchać ciebie? Niby dlaczego?
-Bo Ginn jest moją przyjaciółka i z tego co mi mówiła to dziwnie się przy tobie czuje, ale dziwnie w dobrym znaczeniu, ale jak zrobisz jej krzywdę to cię zabiję –powiedział puchon i odszedł zostawiając zamyślonego ślizgona samego
***
Kiedy wyszłam z łazienki na moim łóżku siedziała Ginny i uśmiechała się do mnie promiennie
-Co tam Mionka?- zapytała ruda jakby nigdy nic
-Wiesz ,ze dzisiaj obudziłam się w łóżku z Malfoyem
-A muszę cię zdziwić bo wiem –powiedziała
-Jak to wiesz?
-Wczoraj się o ciebie bałam więc wyszliśmy z Blaisem zobaczyć czy się nie pozabijaliście, a jak tu weszliśmy to zobaczyliśmy was w takim stanie – powiedziała ruda omijając jak najdalej temat Blaisa. Hermiona popatrzyła na przyjaciółkę wzrokiem wściekłego bazyliszka, ale potem usiadła na łóżku koło przyjaciółki i przyglądnęła się jej dokładnie.Znała ją dobrze i wiedziała ,ze coś jest nie tak
-Dobra mam ochotę cię zabić, ale nie zmienia faktu ,ze się martwię dlatego teraz grzecznie mi powiesz co się wczoraj a w zasadzie dzisiaj stało jak poszliśmy
-A co się miało stać?
- no nie wiem może chciałabyś mi coś powiedzieć?-Ruda westchnęła i zaczęła opowiadać wszystko co się wczoraj zdarzyło
-Ginn ,a może Jass ma racje?
-Co do Zabiniego? Nie!
-A jak go zobaczyłaś u siebie w pokoju w tedy co czułaś?
-Nie wiem! Zdziwienie? Szczęście? Nie wiem no
-A co czujesz kiedy go widzisz?
-Dzisiaj np. czułam strach –powiedziała ruda z uśmiechem na ustach
-Nie wierzę Ginny Wesley boi się chłopka
-Ojj cicho nie boję się chłopka po prostu boje się jego zachowania, a teraz chodź panno Granger bo Malfoy odleci na miotle i co zrobisz
-Dla niego to by było nawet lepsze rozwiązanie –Ruda zaczęła się śmiać otworzyła drzwi i nie przestając się śmiać stała w drzwiach i czekała na przyjaciółkę.Hermiona wyszła dziewczyny zamknęły drzwi i wyszły. Na korytarzu natknęły się na zabiniego i Malfoya. Dziewczyny jednak nie zwróciły uwagi na chłopków jak wydawało się Hermionie. Jednak Ginny odwróciła się w stronę tlenionego i bezgłośnie przekazała mu informacje ,ze ma się nie zbliżać do Hermiony, nie zaszczycając Blaisa nawet jednym spojrzeniem ruszyła dalej.Jakie było zdziwienie wszystkich kiedy do Wielkiej Sali weszły Dwie śliczne gryfonki, a z a nimi Dwaj przystojni slizgoni.Dziewczyny siadły przy stole i zobaczyły ,ze Nott i Terren do nich machają więc uśmiechnęły się i odmachały im, ale kiedy do nich dołączyli Blais i Draco Hermiona opuściła rękę i zrobiła wściekłą minę za to Ginny wyżej wyciągnęła rękę i grzecznie pokazała środkowy palec Blaisowi. Po czym zadowolona z siebie zagłębiła się w przyjemną rozmo1)e z przyjaciółmi, który nie zadawali pytań co do jej zachowania bo pewnie domyślali się o co chodzi.
***
Kiedy dwaj ślizgoni Teodor Nott i Terren Uberto zobaczyli środkowy palec Ginny i jej złośliwy wyraz twarzy parsknęli  niepohamowanym  śmiechem i spojrzeli na zaskoczonych przyjaciół
-Ja.. haha.. nie wiem co wy.. hah.. im zrobiliście, ale nie chce być na waszym miejscu – mówił Teo z ledwością dusząc śmiech
-no i patrz ten cały Jass tez się śmieje jak choler. Nienaidzę tego gościa. A wy się przymknijcie – warknął Blaise
Chłopaki jednak nic sobie z tego nie robili i dalej śmiali się z bruneta i tlenionego
***
Dziewczyny były zagłębione w rozmowie kiedy Ginny usłyszała przy swoim uchu
-Jesteś bardzo zajęta?- dziewczyna szybko się odwróciła i przed swoimi oczami dostrzegła Jassa
-Nie właśnie miałyśmy wychodzić- powiedziałam i popatrzyłam na Hermionę po czym wstałam, ale już nie zdążyłam zapytać o co chodzi bo Jass chwycił mnie za rękę i wyciągnął z Wielkiej Sali. Po chwili siedzieliśmy już na moim ulubionym murku.
-Jass może w końcu mi powiesz o co chodzi? – zapytałam chłopaka który się we mnie wpatrywał
- Ginn Voldemort wrócił – powiedział przytłoczonym głosem
***
-A ten idiota czego chce od Ginn – zapytał wściekły zabini sam siebie. Wstał i skierował się w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Po chwili był już na korytarzu i usłyszał głośne krzyki Ginny
-CO? JAK TO MA BYĆ ŻART JASS TO CI NIE WYSZEDŁ – wrzeszczała zdenerwowana dziewczyna. Podszedłem trochę bliżej
-Ginn uspokój się. Na razie nic nam nie grozi, ale nie możesz się spotykasz z żadnym ślizgonem. To tyczy się również Hermiony. Musisz z nią porozmawiać bo wiesz ,że za sobą nie przepadamy
-Jass, ale jak to? Jak to możliwe?- zapytała rozdarta dziewczyna
Postanowiłem się ujawnić
-Coś się stało Ginn? –podszedłem do niej. Popatrzyła na mnie z nie wiem czym w oczach nie umiem określić tego uczucia
-To ja was zostawię samych – powiedział cicho Jass i uśmiechnął się niepewnie do przyjaciółki
-Czekaj Jass skąd to wiesz? – zapytała
-Dumbeldor powiedział niektórym, ale mówił też, ze mam nikomu nie mówić więc ty też zatrzymaj to dla osób którym ufasz – powiedział i popatrzył na mnie, a potem odszedł. Podeszła do murka i oparła się o niego rękami zaczęła się śmiać, a potem siadła na murku i cicho westchnęła
-Voldemort wrócił. Nie wiem jak nie wiem skąd. Teraz się dowiedziałam, ale ty sławiłeś Czarnego Pana i teraz będziesz miał przerąbane razem z Malfoyem jeszcze jak o siebie się nie boję to boję się o Hermionę jak jej powiem załamie się, a jeszcze bardziej kiedy się dowie, - westchnęła ciężko - ,że nie może nawet patrzeć z pogardą na Draco chociaż wiem ,ze się pogodzili. Ty i On macie teraz na prawdę mega kłopoty, a ja nie mogę zostawić Hermiony – powiedziała i oparła się o murek za nią.Stałem przerażony. Nie umiem wytrzymać godziny bez niej a teraz muszę wytrzymać bez  niej do końca. Siadłem koło niej i przyglądałem się jej. Zamyślona. Bała się. Widziałem to, ale nie chciał tego pokazywać.
-Hej będzie dobrze – powiedziałem chociaż sam powoli zaczynałem wątpić po raz drugi mamy stoczyć tą samą bitwę.
- Nie Blaise! On jest teraz silniejszy.Myśleliśmy ,ze już nigdy nie wróci i zawsze będziemy mieli sielankę.Owszem nie możemy się poddać on wie, ze jesteśmy gotowi się poświęcić,ale nie chce tym razem stracić drugiego brata – powiedziała drżącym głosem
-chodź tu –powiedziałem i wyciągnąłem do niej ręce. Popatrzyła na mnie nieufnie- No daj spokój ja jestem nie groźny – powiedziałem czym ją przekonałem. Chwilę później była w moich ramionach. Sam nie wiedziałem czemu w tak poważnej chwili się cieszyłem.
- na razie wszystko jest dobrze. Nic się nie stanie twojej rodzinie – powiedziałem i wiedziałem to. Byłem przekonany, że nic im się nie stanie. Nikomu.
-Nie mam pojęcia jak ty to robisz, ze umiesz zachować zimną krew w takiej sytuacji bo niby wyglądam na spokojną, ale w środku to się trzepie jak wariatka – powiedziała ze śmiechem
-Nie pozwolę, żeby coś ci się stało rozumiesz?- oderwała się ode mnie i popatrzyła w oczy.
-Co ty chcesz przez to powiedzieć?
-To co usłyszałaś. Nie było tam żadnych podtekstów, ani nic, a teraz wracamy do Wielkiej Sali musisz pogadać z przyjaciółmi ja z resztą też.
-Tak jak powiedział Jass ograniczamy się do osób którym ufamy.- powiedziała
-ouu czyli mi ufasz? – nie mogłem sobie tego podarować
- i tak byś się o tym dowiedział – powiedziała wymijająco wstała z murka i stanęła do mnie przodem. – chodź trzeba ich przygotować na najgorsze – powiedziała smutnym głosem. Zeskoczyłem z murku i objąłem ją ramieniem. Kiedy weszliśmy do wielkiej Sali większość oczu było skierowane na nas. W cale się nie dziwie. Uśmiechnąłem się w duchu.Rozstaliśmy się w połowie drogi do naszych stołów
-Co to było diable? –zapytał rozbawiony Teo
-To nie jest teraz istotne chociaż z tego co przed chwilą zobaczyliście jestem bardzo zadowolony, ale mam złe wieści. Voldemort wrócił – powiedział tak ,żeby tylko trójka przyjaciół go usłyszała
***
-Ginn?- zapytała znacznie poruszając barwiami Hermiona
-Nie teraz! Ważniejsze rzeczy. Mam złe wieści .Voldemort wrócił.Harry nie wiem coś ty z nim zrobił, ale wrócił. Boję się. Nie chce, żeby coś się nam stało. Hermiona jest jeszcze jedna sprawa, ale pogadamy o niej u ciebie w dorminatorium. Ja nie wiem jak ty, ale ja dzisiaj nie ide na zajęcia. Usprawiedliwię się u Dumbeldora. Ty, Harry i Ron też powinniście tak zrobić.
-Ja pierdole jak to możliwe- krzyknął Ron tak ,ze cała szkoła na niego spojrzała. Przy stole ślizgonów zaczęło się coś dziać. Zabini, Malfoy, Nott i Uberto patrzyli na nas z troską w oczach. Nie widziałam ,ze oni tak potrafią.
-Nie wiem Ron, ale ja już nie wiem co zrobić. Nie wiem czy się bać. Jesteśmy silnie to wiem, ale coś jest na rzeczy. Podobno zniszczyliśmy wszystkie horkluksy. Co się dzieję?Będziemy musieli powtarzać wszystko to samo po raz drugi.
-Ginn wszystko będzie dobrze – powiedział Harry i przytulił mnie. Potem usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Odwróciłam głowę. Jass? Zabini? Malfoy? Nott? Uberto? Co oni odpieprzają. Wstałam od stołu i pociągnęłam za sobą Hermionę. Już nie mogłam wysiedzieć. Podeszłyśmy do stołu nauczycielskiego do Dumbeldora
-Ginny oczywiście dziewczyny jesteście zwolnione z zajęć – powiedział za nim zdążyłam wy[powiedzieć jakiekolwiek słowo
-dziękujemy dyrektorze – powiedziała hermiona bo ja nie mogłam wypowiedzieć, ani jednego słowa. Kierowałam się ju w stornę wyjścia kiedy do moich uszu dotarł głos dyrektora
-Ginny mogę z tobą zamienić słówko – zapytał stojąc tuż za mną
-Oczywiście – powiedziałam i razem z dyrektorem skierowałam się w stronę murku. Nie wiedziałam dlaczego chciał ze mną rozmawiać i dlaczego akurat tam. Kiedy już byliśmy przy murku bez słowa siadł na nim.
-Pewnie zastanawiasz się dlaczego siedzimy na twoim ulubionym murku. O czym chciałem z tobą porozmawiać i skąd w ogóle wiem ,ze uwielbiasz ten murek.
-Właśnie się nad tym zastanawiam, a pan nawet nie czytał mi w myślach. – powiedziałam cicho
-Ginny Wesley nie masz na nazwisko Wesley tylko Dumbeldor – powiedział patrząc na mnie. Oczywiście zaczęłam się śmiać
-Dobry żart dyrektorze, a teraz proszę niech mi pan powie o co chodzi?
-Byłem ścigany przez Voldemorta kiedy się urodziłaś. W tedy pomyślałem ,żeby podrzucić cię Wesleyom. Przyjaźniłem się z Molly i Arthurem od zawsze więc wiedziałem ,ze będziesz w dobrych rękach. Twoją matkę zabił – westchnął cicho – Czarny pan. Szukał ciebie tak samo Jak Harrego, ale nie mógł cię znaleźć. Specjalnie rzuciłem na ciebie zaklęcie które zmieniło twój wygląd i zawsze wiedziałem ,ze to ty, ale teraz. Jesteś tak bardzo podobno do Ange. Jesteś już w 7 klasie. Chciałem ,zebyś wiedziała kto tak na prawdę jest twoją rodziną
- MOJĄ RODZINĄ SĄ WESLEYOWIE– wrzasnęłam  zeskoczyłam z murka i poszłam do swojego dorminatorium. Nie chciałam teraz z nikim rozmawiać. Kiedy tylko weszłam rzuciłam się na łórzko i zaczęłam płakać. Nie wiem ile tak leżałam i leżałam ,a le usłyszałam ciche pukanie do drzwi
- Kimkolwiek jesteś odejdź. – krzyknęłam załamanym głosem . Jednak natrętny ktoś nie posłuchał i drzwi do mojego dorminatorium się otworzyły,a w nich zobaczyłam Hermionę, Jassa, Rona, Harrego, Erica, Teo, Terrena i Blaisa.
-Czy ja was tu zapraszałam? – wyszeptałam – ta wiadomość,ze mój ojciec nie jest moim ojcem ,a na mojego prawdziwego ojca poluje Voldemort mną tak wstrząsnęła ,ze nie umiem sobie poradzić.
-Wiemy co się stało – powiedziała Hermiona. – Dumbeldor nam powiedział, żebym do ciebie poszła, ale w tedy kiedy mi opowiadał przyłączyli się również oni – powiedziała i wskazała na chłopaków. – i musieliście przychodzić akurat teraz? Nie mam siły ani ochoty z nikim gadać na nikogo patrzeć. MOJE ŻYCIE TO JEDNO WIELKIE CHOLERNE KŁAMSTWO. NIE WIEM KIM DO CHOLERY JESTEM- wrzasnęłam
-ale my wiemy – powiedział jakiś męski głos.
-jak sama nie wiem kim to skąd wy możecie wiedzieć.-zapytałam patrząc w okno
-Jesteśmy wszyscy zwolnieni z zajęć do końca tygodnia, a ty w tym czasie musisz się pozbierać i pogadać z ojcem – powiedział Ron
-Nie wkurwiaj mnie. JA NIE MAM OJCA! – wrzasnęłam i podeszłam do okna
-masz! I masz cholerne szczęście ,ze jest nim właśnie Dumbeldor – usłyszałam głos Malfoya koło siebie. Momentalnie się odwróciłam.
-Nie Malfoy!żaden z was nie wie jak się teraz czuję. Mam 16 lat, połowę życia za sobą i dowiaduje się ,ze moja rodzina z którą żyłam 16 lat nie jest moją rodziną! Ty Malfoy nie wiesz jak to jest. Może też mmiałeś ciężko w życiu, ale ciebie, was –wskazałam na nich wszystkich- wszyscy wielbią. Hermiona najmądrzejsza uczennica w Hogwarcie i śliczna dziewczyna. Harry – wybraniec. Który prawie pokonał Voldemorta i szukający. Ron ! Oj Ron Ron leci na ciebie Alissa – powiedziałam z uśmiechem, Draco ty pomogłeś nam z Voldemortem i dodatkowo jak mówią dziewczyny ty ze swoimi przyjaciółmi jesteście najprzystojniejsi w szkole – powiedziałam ironicznym tonem , Teo ty i Terren tez pomagaliście i do tego w odbudowie, no i Zabini który przekonał swoją Matkę i rodziców Malfoya ,żeby przeszli na stronę dumbeldora, Eric i Jass są moimi przyjaciółmi do tego pomysłowi i ambitnie którzy się nie dadzą tak łatwo a ja? A ja sama nie wiem? Ja pierdziele co się ze mną dzieję. Przecież ja nie płaczę – powiedziałam śmiejąc się i płacząc na zmianę
-Tez cię kochamy – powiedziała Hermiona
-A ty jesteś pyskatą, czasami chamską, z pazurkami, nie dająca się śliczna dziewczyna – powiedział Ron i przytulił mnie, a poza tym jesteś moją siostrą i zawsze nia pozostaniesz – powiedział patrząc mi w oczy. Byłam tak zaskoczona ,ze nie wiedziałam co powiedzieć
-Jednak jesteś dobrym bratem – powiedziałam i również się do niego przytuliłam, a kiedy już go puściłam podeszłam do biurka wyciągnęłam pióro i zaczęłam pisać list do mojego ulubionego brata Charliego
                          Drogi Charlie
Pewnie cię tym zdziwię, ale okazało się ,ze jestem córką Dumbeldora. Dama nie wiem jakim cudem to mogło się stać. Chciałam ,żebyś wiedział, jak już usłyszałam od Rona zawszę byłam i będę jego siostrą. Boję się jak zareaguje Georg i ty. Dlatego pisze do ciebie jako pierwszego! Mam nadzieję ,ze będziesz chciał mnie jeszcze czasami widzieć. Poza tym wszystko u ciebie w porządku?
                                                                                                                                       Ginn
Dałam sowie list i powiedziałam szybko
-Do Chlarliego i już nie było całej czarnej Sówki
-On też się od ciebie nie odwróci- usłyszałam koło siebie głos swojej przyjaciółki.
-Pomożesz mi? Potrzebuje teraz nie wiem czegoś co sprawi ,ze w końcu się przekonam jaka jestem. Ostatnio się nad tym zastanawiałam, ale nigdy nie pomyślałam ,ze mogę być córką dyrektora Hogwartu. Po za tym musze pogadać z Dum.. Tatą – powiedziałam i popatrzyłam na wszystkich. Mieli takie same uśmiechnięte twarze
-Boję się – powiedziałam
-Nie bój się nic ci nie zrobimy. W końcu nazwałaś go swoim ojcem – powiedział Harry z wielkim uśmiechem
- a czy ja wyglądam jakbym się bała?
-Nie, ale się przejmujesz Charlim. Jesteś jego oczkiem w głowie więc nawet jakbyś była wnuczką Voldemorta i tak by cię kochał – powiedział Harry
-Nie sądzę
-Ciebie nie da się nie kochać – usłyszałam koło siebie cichy głos i spojrzałam w jego kierunku. Zobaczyłam Blaisa. Tylko ja usłyszałam to co powiedział, ale penie nie chciał ,zebym to usłyszała.
-Dobra możecie mnie na chwilę zostawić samą? Pewnie wyglądam teraz ja zombie więc musze się ogarnąć a potem pogadać z.. z tatą – powiedziałam i podeszłam do szafy
-Zawsze wyglądasz ślicznie – usłyszałam głos Erica
-Dzięki, ale teraz się boje nawet spojrzeć o lustra – powiedziałam z trudem dusząc śmiech
-HAHAHA! Widzicie jestem wielki. Ona się śmieję – eric
-Nie chce nic mówić, ale ja miałam tylko przez chwilę małe załamanie nerwowe więc to dzięki wam wszystkim. Jednak ślizgoni nie są tacy źli. Może – powiedziałam i odwróciłam się przodem do szafy
-To czekamy na dole –usłyszałam głos Hermiony
-okej – powiedziałam nie odwracając się. Wyjęłam z szafy granatowe obcisłe rurki do tego szary top i czerwony sweter wiązany w pasie.Odwróciłam się i zamarłam. Na moim łóżku siedział Blaise
-Blaise?- zapytałam zdziwiona
-Chciałem cię przeprosić – powiedział
-A ty wiesz za co?
-Za to wczorajsze pytanie, za to ,ze znowu cię pocałowałem.. – przerwałam mu mówiąc do siebie
-no to akurat mi nie przeszkadzało- ale jednak za głośno, bo już po chwili poczułam jak ślizgon mnie całuje, a ja znowu poczułam to uczucie. Motylki w brzuchu. Otworzyłam usta lekko dając mu pozwolenie. Po chwili czułam jak jego język zachłannie zwiedza każdy zakamarek wnętrza moich ust. Całował tak jak jeszcze nigdy nikt mnie nie całował, tak jakby mnie pragnął? Kiedy chciał się odsunąć przyciągnęłam go do siebie bliżej ciągnąc delikatnie za krawat w barwach Sletherinu. Kiedy się odsunęliśmy pierwsze patrzyliśmy sobie w oczy w ciszy. Po czym ją przerwałam
-Chyba powinieneś już iść – powiedziałam, zobaczyłam w jedno oczach smutek, ból i miłość? Bez słowa wyszedł z dorminatorium, a ja skierowałam się do łazienki. Nalałam sobie ciepłej wody do wanny , rozebrałam się do naga, nalałam sobie olejków i zanurzyłam się po szyję w gorącej wodzie. Po kilku chwilach kiedy woda powoli zaczynała się robić zimna. Ubrałam się w to co sobie przygotowałam spięłam włosy w luźnego kłosa i wyszłam z pokoju kierując się do przyjaciół. Kiedy zeszłam wszystkie oczy były skierowane na mnie.. no oprócz Hermiony I MALFOYA? Którzy aktualnie się całowali.  Kiedy chłopaki zobaczyli moją minę zaczęli się śmiać
-Dobrze ,ze zeszłaś oni tak już przez piętnaście minut – usłyszałam wesoły głos Erica
-ładnie wyglądasz- Jass
-Dzięki
-Yghym! Gołąbeczki nie chcę wam przeszkadzać, a  z resztą niech się nacieszą. Ja ide do taty chyba mi się przydadzą jakieś wyjaśnienia- powiedziałam
-Możemy iśc z tobą- zaproponował Jass
-Nie będę was narażać i tak jest już późno idźcie lepiej do siebie, bo jak was Filch złapie to szlaban na tydzień
- a nie pomyślałaś ,ze twój kochany tatuś nas zwolnił z lekcji? – Teo
-Z lekcji tak ze szlabanów nie- powiedziałam z uśmiechem
-Dla ciebie przeżyję wszystko – Jass
- Jak chcesz to ze mną chodź, ale potem nie chce cię zostawiać samego
-Kto powiedział ,ze on idzie z tobą sam- zapytał oburzony Terren. Zaśmiałam się pod nosem, a w następnej chwili byliśmy już na korytarzu i gadaliśmy.
-Ciesze się z tego co zobaczyłam w pokoju wspólnym – powiedziałam
-Tak Dramione?- zapytał z uśmiechem Teo
-tak. Tak, ale się z drugiej strony boję. Niby się zmienił, ale ona też się zmieniła i nie chce ,żeby ją skrzywdził – powiedział lekko zaniepokojona
- a co może teraz Gineise?- zapytał Jass
-Nie sądze – powiedziałam
-No właśnie co ty mu zrobiłaś? Wyszedł od ciebie wściekły trzasnął drzwiami i wyszedł z pokoju wspólnego
-Nic mu nie zrobiłam. Po prostu kazałam mu wyjść – powiedziałam – a raczej powiedziałam ,ze lepiej jak już pójdzie
-ale wcześniej się całowaliście?- Eric. Nic na to nie odpowiedziałam.
-No to wiadomo.- powiedział Terren i wymienili porozumiewawcze spojrzenia z Teodorem
-Czy ja o czymś nie wiem? – zapytała z ciekawością
-Wiesz, żadna dziewczyna tak nie traktowała Blaisa zawsze miał to co chciał, ale też nigdy na żadnej mu nie zależało tak jak tobie – powiedział Terren
-zaśmiałam się – Jemu na mnie nie zależy po prostu chce się ze mną przespać – powiedziałam trochę smutnym głosem
-Nie! Gdyby cię teraz usłyszał to by się obraził na wieki – powiedział uśmiechając się Jass
-A ty co też jesteś po jego stronie? – zapytałam z niedowierzaniem
-No co chłopak się stara – powiedział śmiejąc się
-tak jakoś dziwnie to okazując – powiedziałam
-Zrozum on już taki jest, a poza tym wiesz jaki dzisiaj zadowolony przyszedł do Wielkiej Sali mimo to iż dowiedział się o Czarnym Panu
-On się nazywa Voldemort. Nie bój się wypowiedzieć jego imienia. Strach to teraz najgorszy doradca – powiedziałam
-Panno Wesley zmieniła się pani – powiedział jakiś gostek w obrazie
-Już nie Wesley – powiedziała z wielkim uśmiechem na co gostek w obrazie znowu się poruszył i uśmiechnął
-Czyli już panienka wie?
-Czy ja zawsze muszę dowiadywać się ostatnia? Nawet obrazy wiedzą, a ja dopiero dzisiaj – powiedziałam sama do siebie na co chłopaki obraz zaczęli się śmiać
-Nie gadam z wami śmiejcie się śmiejcie dzięki za odprowadzenie, a teraz idźcie bo nie chce ,żebyście  przeze mnie dostali szlaban.
-Myślisz, ze cię tu teraz zostawimy?- Jass
-Ja nigdzie nie idę – powiedział Eric na równo ze ślizgonami
-Ja też nie mam zamiaru się stąd ruszać – powiedział Harry
-Wejść z tobą siostrzyczko?-zapytał słodko Ron
-Nie! Musze sobie z tym wszystkim poradzić sama jak na razie, ale dzięki. Tylko uważajcie powiedziałam jeszcze odwróciłam się wypowiedziałam Hasło i weszłam do gabinetu ojca. Błam się. Cholernie się bałam.
-Cześć tato –powiedziałam nieśmiało wchodząc do gabinetu dyrektora.Ten gdy usłyszał mój głos i to co powiedziałam od razu poniósł wzrok z nad książki
-Ginny? Co ty tutaj robisz? Myslałem , że nie chcesz mnie znać- powiedział troskliwym i opiekuńczym tonem
-Ma się przyjaciół którzy umieją wszystkiemu zaradzić – powiedziałam z uśmiechem
-siadaj – powiedział uprzejmie i wskazał na krzesło. – należą ci się wyjaśnienia – powiedział i siadł naprzeciwko mnie
***********************************************************************************
No więc nowy rozdział trochę pozmieniałam bo mam inny pomysł niż na początku i w miom opowiadaniu Dumbeldor żyje. Mam nadzieję ,ze będzie się podobało Julie :D

1 komentarz:

  1. Kobieto, ty to potrafisz namącić! Ginny córką Dumbledore'a! Jeszcze z czymś takim się nie spotkałam. Była Hermiona jako wnuczka Alubasa, ale Ginny? No nie powiem pomysłowe :)
    Buziaki i czekam na nowy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń