czwartek, 5 września 2013

Rozdział 21

Wiem, wiem rozdział miał byc wczoraj, ale miałam problemy z internetem i czasem..Bardzo was przepraszam, bo dzisiejszy rozdział też ni jest najdłuższy. Jutro oczywście tak ja obiecałam pojawią się "potomkowie dziedziców", a następny rozdział tego opowiadania powinien pojawić się, albo w środę, albo w czwartek.
Julie;*
***
Hermiona kierowała się prosto do dormitorium przyjaciółki i tak juz zawaliła wszystkie dzisiejsze lekcje, ale nie pzeszkadzało jej to. Robiła dużo ciekawsze rzeczy niż słuchanie o eliksirach które już dawno umie przygotować, albo siedzieć i nudzić się na starożytnych runach. Siedziała z Draco jej już najprawdziwszym i wyczekanym chłopakiem i rozmawiała. Podczas ostatniej lekcji przenieśli się do pokuju życzeń który zwalnił jakiś chłopak. Siedzieli i po prostu rozmawiali, to im jak na razie wystarczało, a co będzie dalej? Kto to wie. Z wielkim uśiechem na twarzy weszła do pokoju wspólnego i oniemiała. Ruda leżała na Diable i zachłannie go całowała. Jej uśmiech jeszcze bardziej  o ile to możliwe ię poszeżył po czym po cichu skierowała się do wyjścia, nie odeszła dwuch kroków,  wpadła na blondyna
-Nie wchodź tam- powiedziała i uśmiechneła się delikatnie
-Co się tam dzieję? Ginny przejżała na oczy i zabija Zabiniego?- draco poniusł jedną brew do góry podrasowywując swoją sugestię. Hermiona popatrzyła na niego  politowaniem
-Chyba przejżała na oczy i do niego wróciła- znowu lekko się uśmiechnęła, co blondyn skwitował cichym śmiechem
-Mam nadzieję, że w kńcu im się uda- powiedział po czym nadstawiając swoje ramie- A teraz panią porywam i nie oddam przed północą- powiedział. Spojrzałam na niego zdziwona, ale tylko lekko sę uśmiechnął. Szybko złapałam jego ramię, a już po chwili poczułam znajome szarpnięcie w okolicach pempka towarzyszące przy teleportacji
***
-Zrobiłeś to?- usłyszałem cierpki głos swojego brata- Pozbyłeś się jej?
-Nie masz serca- warknąłem. Parsknął szyderczym śmiechem
-Ty też. Mamy tego samego ojca
-Ja nie mam ojca, a ty nie jesteś moim bratem- warknąłem i dwróciłem się w stronę wyjścia.
-Dobeze, że to zrobiłeś.Nie warto niszczyć rozdziny przez jedną dziewczynę.- powiedział. Odwróciłem się. Mój brat bo tak potocznie się nazywał przywdział na twarz ironiczny uśmiech odziedziczony po ojcu Aż się skrzywiłem kiedy to zobaczyłem.
-To kiedyś tez była twoja dziewczyna.- warknąłem
-Ale źle wybrała i teraz powinna ponieść za to konsekwencje
-Nie pozwolę ci jej skrzywdzić tylko dlatego, ze wybrała innego- powiedziłem spokojnie, jednak w środku aż się wemnie gotowałem. Pusty śmiech rozchodził się po całym pomieszczeniu.
-Wiesz dlaczego ojciec cię wydziedziczył?- kpiący uśmiech na jego twarzy mówił o wszystkim, ale nie powstrzymal się, żeby tego nie powiedzieć- Bo jesteś słaby. Bo wierzysz w uczucia
-Nigdy ni chciałem być taki jak on i pamiętam, ze ty też nie, ale jak idzę to się zmieniło- powiedziałem i zwróciłem się do wyjścia. Kidy otwierałem drzwi usłyszałem
-Różne rzeczy i decyzje innych pomagają nam odkryć prawdziwego siebie Miki.- powiedział, a ja nie zwarzając na nikogo wyszedłem mijającsię po drodze z przyjaciłmi Rudej
***
Szłam z zawrotną szybkością do swojego dormitorium. Wiedziałam, z jeszcze nie zdążył dojść do siebie i, albo spotkamy się po drodze, albo zostanę go u siebie. Szłam wiedząc już co chce zrobić. Weszłam szybko do dormitorium i zobaczyłam, że siedzi na kanapie i pije ognistą. Nie podniusł nawet wzroku kiedy weszłam. Podeszłam do niego wyciągnęłam mu z ręki szklankę z alkoholem po czym jednym łykiem go wypiłam. Uśmiechnęłam się do zdziwionego mulata i ne czekając na nic po rostu go pocałowałam. Kiedy się odsunęłam zobaczyłam, że jest na prawdę bardzo zdziwiony. Uśmiechnęłam się szerzej, dając mu niema odpowiedź o co chodzi w moim zachowaniu. Już po chwili leżałam pocno wtulona w chłopaka i całowana tak jak jeszcze nigdy.
***
Nie mogła uwierzyć w sowje szczęście. Stała właśnie wielkim okrągłym lsie z kolorowymi trawami.Uwielbiała przyrodę, a tutaj wszystko było tak jak w mareniach. Ptaki cwierkały, rzeka płynęła, trawy się mieniły, a ja stałam tam i podziwiałam t cudowne miejce razem z chłopakiem w kórym byłam na zabój zakochana. Odwróciłam się do blondyna który cały czas mi sę przyglądał.
-Co?
-Jesteś ślicna- powiedział i przysunął się, żeby mnie objąć. Musnęam delikatnie jego wargi.
-Dlaczego tu jesteśmy?- zapytałam i uśmiechęłam się delikatnie
-Chciałm ci pokazać moje lubione miejsce- powiedział i odgrnął mi zasłaniające oczy kosmyki.
-Piękne- powiedziałam. - Kiedyś też cię zabiore w moje ulubione miejsce
-Wiem jakie jest twojeulubiien miejsce- powiedział
-Tak?- zapytałam lekko zdziwiona
-Biblioteka- powiedział i parsknął śmiechem. Zrobiłam obrażną mine i odsunęłam si od niego.-Hej nie obrażaj się - zawołał za mną kiedy byłam już na mostku i patrzyłam w swje odbicie w tafli rzeki. przyszedł do mnie i pocałował w policzek.- ie miałem racji?- zapytał iwyszczerzył swoj białe ząbki
-Nie.. nie znasz mojego ulubionego miejsca. Tylko Ginny wie gdzie jest bo tam się poznałyśmy.
-Nora?- zapytał. Parsknęłam smeichem
-Nie. Kiedyś ci pokażę- powiedziałam i wtuliłamsię w chłopaka. Poczuam jk jego usta delikatnie całują moją szyję.
-Draco- powiedziałam delikatnie się od niego odsuwając. Popatrzyłam na jego zawiedzionę minę, ale to jeszcze nie byl ten czas. jeszcze nie byłam gotowa na ak duży krok.Pocałowałam go delikatnie w usta i znosu sie od niego odsunęłam. Popatrzyłam w niebo na którym powoli słońce zczęło zachodzić.
-Powinniśmy wracać- powiedziałam
-Powiedziałem przecież, że cię nie wypuszczę do północy-zaśmiałam się i wtuliła w tors chłopaka
-Zamkną nam bramę od szkoły. Nie wejdziemy później- wyszeptałam
-Mam swoj spsoby- powidział i pcałował mnie w czubek głowy


-Hermiona jak mogłaś skończyć opowiadać w akm momencie? Co było dalej? Co robiliście?- Ruda sugestywnie poruszała brwiami. Od czu kiedy przyszłam do dormitorium po pierwszej nie daje mi spokoju.
-Ginny skończ już i tak ci nie powiem- uśmiehnęłam się-, ale może ty mi opowiesz jak się wracało do Blaisa?- zapytałam, a oczy przyjaciółki zrobiły się wielkie. Parsknęłm śmiechem bo nie zawsze można zobaczyć zdzwioną Ginny.- Widziałam jak się całowaliście- dodałam, na co ruda spłonła rumieńcem
-Nie wiem czy do siebie wróciliśmy- powiedziała
-o jak po takim godzeniu się nie wróciliście do siebie to kiedykolwiek się pogodzicie?
-Nie znam jego zdania
-Wariatko przecież on cały cza mówił, zebyś do niego wrócia
-Ale Hermiona my nigdy nie byliśmy razem- powiedziała
-To w takim razie już jesteście, a teraz koniec tematu przystojnych ślizgonów mam ochotę na whisky- powiedziałam i wstałam by wyciągnąć alkohol
***
-No jak tam stary? Podziałał twój urok osobisty?- wszedłem do dormitorium po tym jak duługo żegnałem się z Hermioną na korytrzu. Uśmiechnąłem sobie i siadłem koło przyjaciela który, akórat czytał jakąś grubą książkę- O stary jeżeli ty nie jesteś o tj żeu rudej i to dlatego, że zajmujesz się jakimś grubym tmiskiem tego starocia to chyba ednak twój urok nie podziałał- moja wypowiedź składała się tylko z ironizmu i rozbawienia. Podniusł wzrok z nad książki
-Pogodziliśmy się -powiedział
-Wiem- zdziwiona mina Blaisa mówiła o tym, ze byli tak zajec sobą, ze nawet nie zwrócili uwagi kiedy do pokoju weszła Heriona.
-Aha- nawet nie wiedziałem, że mję mądrości wypowiadam na głos, chciałem się z nim trochę podroczyć, ale cóż jak już tak wyszło. Bardzo inteligentana odpowiedź diabła śwadczyła o tym, ze albo na prawdę jest zmęczony, albo upity
-Diable? Piłeś coś?- zapytałem bo dróga opcja wydawała mi się bardziej prawdopodobna
-Tylko trozczekę- powieział i na potwierdzenie swoich słów chknął
-Jak się nie dowiem jutro co sie stało to cię zabiję- wymruczałem i poszedem do szafki, wyciągnąłem z niego wliksir słodkiego snu, ponieważ naż diabełek jak jest pijany nie idzie spać jak normalny człowiek, ale gaa, wygłupia się przez całą noc, a rano nie wie co się działo. Podałem mu miksturkę. Popatrzył na nią, po jego minie wniskowałem, że nawet nie wie co to jest. Wzruszył ramionami i wypil całą zawartoć
-Wiesz Draco..To jest..- mówił z przerwami na ziewanie.- Bez sensu- powiedział ostatnie dwa słowa po czym położył się na poduszcze i odpłynął. Westchnąłem, zdjąłem lezącą na jego kolanach książkę i poszedłem od prysznic. Dopiero kiedy zimne kropelki wody obmywały moją skórę zacząłem się zastanawiać co przyjaciel miał na myśli
**********************************************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz