Godzina 8;30. Pierwsza próba już się nie mogę doczekać. Siedziałam na murku i patrzyłam na miejsce które pokazał mi wczoraj Draco. Tak mówimy do siebie po imieniu. Nie mogę w to uwierzyć. My ze sobą rozmawiamy. Oczywiście, ze sobie dogryzamy..czasmi...często...no dobra bardzo często, ale to jest przyjemne dogryzanie. Poczułam, że ktoś koło mnie siada. Odwróciłam głowę i zobaczyłam przystojnego bruneta którego jeszcze nie zdążyłam poznać
-Cześć jestem Sam, a ty pewnie jesteś Hermiona- powiedział i uśmiechnął się uroczo
-Tak. Miło cię poznać Sam- odpowiedziałam również się uśmiechając
-Ładnie tu. Prawda?- zapytał
-Tak
-Skąd znasz to miejsce?
-Znajomy mi pokazał
-Moalfoy-powiedział jakby sam do siebie
-Po twoim tonie wnioskuję, że się nie lubicie- powiedziałam uśmiechając się
-Mało powiedziane- powiedział. Już chciałam coś odpowiedzieć, ale usłyszałam głos dracona
- Tu jesteś Miona. Wszędzie cię szukałem- powiedział, a kiedy dostrzegł z kim siedzę uśmiechnął się kpiąco tak jak robił to w Hogwarcie
-No proszę. Sam. Jak miło. Co cię tu sprowadza?- zapytał podchodząc bliżej.
-Przyszedłem zapoznać się z piękną główną bohaterką.- powiedział uśmeichając się do mnie kokieteryjnie.
-Wiecie co ja chyba już pójdę- powiedziałam wstając i mijając po drodze blondyna. Słyszałam potem jeszcze tylko jakąś szarpaninę, ale zupełnie się tym nie przejęłam.
***
-Wiedziałeś-rzuciłam oskarżycielsko- i nie powiedziałeś mi. Siedziałam tutaj i jadłam te gofry, a ty mi nic nie powiedziałeś. To był podstęp!
-To nie był żaden podstęp-upierał się.- Myślałem, ze to wiesz.
-Ty jadłeś-oskarżyłam go dalej- Widziałam, jak jadłeś. I wychodzisz stąd, kiedy chcesz.
-A czy ja powiedziałem, że nie możesz wyjść-spytał gniewnie
-Nie.Ale...
-Za każdym razem kiedy wyjdziesz, będziesz patrzeć, jak twoja rodzina i przyjaciele, żyją dalej,a ty nigdy się nie postarzejesz i zawsze będziesz musiała wrócić tutaj..do mnie- w jego głosie zabrzmiała gorycz*
-CIĘCIE- usłyszeliśmy.Odetchnęłam z ulgą. Chciałam jak najszybciej odejść z tego miejsca, od niego.Miałam dobry nastrój, zeby grać wściekłą i rozżaloną. W prawdzie tak się tez czułam. Pierwsze zabiera mnie na kolacje. Romantyczną przy świecach. Wino, rozmowa. Wszystko świetnie, a następnego dnia patrzę jak wychodzi z inną. Byłam na niego wściekła.
-Hermiona? Pójdziemy dzisiaj razem pouczyć się roli?- zapytał podchodząc do mnie kiedy łapałam torbę, żeby wyjść i w końcu się od niego uwolnić
-Jestem umówiona. -powiedziałam.
-To może jutro?- nie dawał za wygraną. Odwróciłam się do niego i popatrzyłam w oczy.
-Malfoy nie jestem kolejną dziwką do twojej kolekcji. Jak chcesz to umów się z Samanthą, a mi daj spokój- powiedziałam zrezygnowanym głosem
-Słucham?- zapytał wyraźnie zdziwiony
-To co słyszałeś- odparłam dając mu do zrozumienia, ze nie chce mi się z nim gadać. Jednak nic sobie z tego nie robił i chwycił mnie za nadgarstek kiedy chcialam odejść.
-Unikasz mnie odkąd zaprosiłem cię na kolację. Co się dzieje?- zapytał patrząc mi w oczy
- Daj spokój. Przecież oboje wiemy, ze umówiłeś się ze mną tylko po to, żeby mnie w sobie rozkochać, a potem zaciągnąć do łóżka. - Jego twarz nic nie wyrażała. Nic nie powiedział, nic nie zrobił, ale także mnie nie puścił. -Przepraszam cię bardzo, ze rozgryzłam twoje plany, ale teraz bąź łaskawy i puść mnie bo jestem zmęczona- powiedziałam, ale nie zareagował - Malfoy- warknęłam zirytowana
-Ty mi dalej nie wierzysz- powiedział jakby sam do siebie.
-W co ci nie wierzę?
-Zmieniłem się
-Jeżeli chodzi o twoje zachowanie, może trochę się zmieniłeś, ale podejście do kobiet zostało ci takie samo- powiedziałam i wyrwałam rękę z jego uścisku. Odwróciłam się i poszłam do siebie.
***
Od czasu tamtego spotkania nie rozmawialiśmy ze sobą prywatnie, ale przyszedł moment którego najbardziej się obawiałam. Scena łóżkowa.
-Dobra ludziska zagrajcie to raz, a porządnie nie będziecie musieli tego powtarzać- powiedział na początku Revis. Westchnęłam i spojrzałam na niego. Patrzył cały czas na mnie.
-ZACZYNAMY!-wrzasnął ktoś, ale mało mnie to obchodziło.Cały czas patrzył na mnie. Tak jakbym była jedyną kobietą na ziemi. Jakby mnie pragnął. Pokonał dzielącą nas odległość w dwóch krokach objął mnie w tali i przyciągnął do siebie.Popatrzył mi w oczy i delikatnie musnął moje wargi. Nie wiem czy moja ciało teraz grało czy na prawdę tak na niego reagowałam, ale teraz nawet nie zwracałam uwagi na ludzi którzy nas oglądają.Odsunął się na chwile jakby chciał sprawdzić moją reakcję, a kiedy już zobaczył co kryje się w moich oczach przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej i zaczął zachłannie całować.Kiedy zaczął całować moją szyję już całkowicie się poddałam. Podniósł mnie i przeniósł na łóżko. Położył mnie na nim delikatnie, nie odrywając się od mojej szyi. Kiedy położył się na mnie chwyciłam skrawek jego koszuli podciągnęłam ja do góry. Szybko ją ściągnęłam za co on odpłacił mi się rozwaleniem sukienki. Zaśmiałam się cicho, chociaż wiedziałam, że to nie było wskazane, ale komu to mogło przeszkadzać.Czułam jak się uśmiecha kiedy dotarł do mojego brzucha.Nagle nie stąd ni z owąt usłyszeliśmy wrzask
-CIĘCIE.Szybko go z siebie zrzuciłam i zaczęłam się ubierać, a on jak leżał tak leżał.
-Poradziliście sobie!-usłyszałam głos Revisa. Na dzisiaj to już koniec. Możecie się rozejść- uśmiechnęłam się do siebie kiedy to usłyszałam. Podszedł do mnie Sam. Od kiedy nie rozmawiam z Malfoyem zaczęłam z nim spędzać dużo czasu
-Byłaś świetna, ale lepiej bym się czul gdybym to ja był na jego miejscu- powiedział mi do ucha kiedy już całkowicie się ubrałam.Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem na co tylko się uśmiechnął
-Może byśmy się przeszli na kolację?- zapytał
-No nie wiem. Muszę pogadać z Ginny
- I zajmie ci to całą noc.
-Noc też miałeś zaplanowaną?- zapytałam wstając z łóżka. Poczułam mocne szarpnięcie.
-Malfoy co ty odpieprzasz?- zapytałam wściekła
-Nigdzie z nim nie pójdziesz- powiedział przyciągając mnie do siebie
-Nie będziesz mi rozkazywać.- warknęłam
-A ja nie będe patrzeć jak ten idiota chce cię wykorzystać
-Sam nie jesteś lepszy
-W takim razie wolisz, zeby to on cię przeleciał nie ja
-Aha więc o to chodzi? Jestem pierwsza która na ciebie nie poleciała. I DLA TWOJEJ WIADOMOŚCI NIE PRZESPAŁABYM SIĘ Z FACETEM DO KTÓREGO NIC NIE CZUJĘ- wrzasnęłam
-W takim razie czemu zrobiłaś to z Weasley'em?
-A co cię obchodzi moje życie skesualne?
-Bo mi na tobie zależy.- wrknął- Nawet nie wiesz jak bardzo- powiedział mega zirytowany, a ja nie wiedziałam co mam odpowiedzieć
-To moze ja już pójdę- usłyszałam cichy głos Sama
-Tak idź już lepiej. Nawet nie wiem co ty tu jeszcze robisz- powiedział wkurzony
-Spotkamy się jutro?Bo na dzisiaj mam dośc wrażeń- powiedziałam uśmeichając się blado
-Jasne- powiedział z uśmiechem. Po chwili już go nie było, a ja dalej nie wiedzialam co powiedzieć
-To prawda. Zależy mi na tobie, od trzeciej klasy- powiedział-, ale nie mogłem wtedy tego pokazać bo ojciec by cię skrzywdził, a ja cię przezywałem i uprzykrzałem ci życie, zęby się od ciebie uwolnić, albo jak się potem przekonałem, żeby być bliżej ciebie. Wiedziałem, że mnie nienawidzisz i strasznie cierpiałem z tego powodu, ale wiedziałem, ze dla ciebie tak będzie lepiej. Nie mogłabyś się do mnie zbliżać.- powiedział, a mi przypomniały się wszystkie szlamy wypowiedziane przez niego pod moim adresem, wszystkie upokorzenia i to, ze za czesto się koło mnie znajdował.- Byłaś jedyną osobą która przypominała mi o tym, że mam serce i się zakochałem. Zakochałem się.- uśmiechnął się-, ale wiedziałem, ze będziesz z łasicem. Kiedy się dowiedzialem, ze z nim spałaś straciłem nadzieję na cokolwiek i po prostu dałem ci odejść. Chciałem, żebyś była szczęśliwa, ale za każdym razem kiedy wypowiem nazwisko, albo przezwisko, albo chociaż imię wieprzleja, lyb pottera widzę w twoich oczach ból, a nie tego dla ciebie chciałem. Już wiem, że Ruda jest z Blaisem i są razem szczęśliwi. Kiedy cię zobaczyłem tutaj w moim sercu na nowo zatliła sie iskierka nadziei.- skończył swój monolog cały czas patrząc mi w oczy.
- Nie wiedziałam- powiedziałam odwracając wzrok, ale chwycił mój podbródek i poprowadzil go w stronę jego oczu
-Jasne, że nie wiedziałaś. Nikt nie wiedział. Blaise się domyślał, ale nic mu nie powiedziałem.- Nie wiedziałam co odpowiedzieć, dlatego po prostu wstałam. - Rozumiem, że nie mamy szansy?- zapytał. Uśmiechnęłam się do siebie.
-Jeżeli się postarasz- powiedziałam odwracając się do niego z uśmiechem który odwzajemnił.
**********************************************************************************
*Fragment z książki Meg Cabot" Świat podziemi"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz