wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 18



"Ucieczka to nie wolność"- napisane na środku strony. Hermiona przeczytała to na głos, a na stronie pojawiło sie pochyłe pismo Ginny

"Idąc do Wielkiej Sali myślałam:" Jaki mamy dzisiaj piękny dzień, ciekawe co mi dzisiaj przyniesie?".  Przyniósł mi udrękę która może się ciągnąć w nieskończoność. Pierwszy raz w życiu nie wiem co mam zrobić. Opiszę wszystko od początku, bo gubię się w słowach. Szłam właśnie na pierwsze zajęcia którymi były eliksiry, lecz nie dano mi było na nie dojść. Ktoś rzucił na mnie drętwotę i przeniósł do pustej sali. Kiedy otworzyłam oczy ujrzałam pochylającą się postać. Nie mogłam jej rozpoznać.  Siadłam na ławce już trochę przytomniejsza i zobaczyłam w rogu Harrego. Leżał bezwładnie. Chciałam do niego podbiec, ale ktoś mnie zatrzymał. Odwróciłam się i zobaczyłam oczy tak piękne jakich nawet Blaise nie ma. Hipnotyzowały ciepłem. Chciałam się odwrócić i zobaczyć całą postać do której należały te oczy. Po chwili przede mną pojawił się chłopak, w moim wieku, Czarne włosy pokrywały mu głowę, niektóre przydługie kosmyki wlatywały mu do oczu. Ubrany na czarno i w czarną pelerynę. Już wiedziałam, że to śmierciożerca, jednak nigdy go nie spotkałam.

 -Miałem nadzieję, że to spotkanie nadejdzie szybciej, ale nie mogłem sobie na to pozwolić. Przepraszam- powiedział

 -Kim jesteś?- zapytałam nie mogąc odwrócić od niego wzroku

 -Przepraszam. Nie przedstawiłem ci się. Nazywam się Miki Ridlle- powiedział, a mi serce stanęło. Nie wiedziałam co mam zrobić, chciałam stamtąd uciec i już nigdy więcej nie wracać, dotknął delikatnie moich nadgarstków. Szybko je wyrwałam, ale się nie zrażał

 -Jesteś jego synem- bardziej stwierdziłam niż zapytałam

 -Nie myśl o mnie tak jak o nim.- powiedział

 -Jesteś synem psychopaty przez którego zginął mój brat- powiedziałam. Pomimo tego, że Weasley'owie nie są moją prawdziwą rodziną cały czas czuje, jakby nią byli. Cień uśmiechu pojawił się na jego twarzy. Nie chciałam odwracać wzroku.

 - Nie nadajesz się do Gryfindoru- powiedział

 -Nic ci do tego -odpowiedziałam ledwo hamując się do spokojnego tonu- Co się stało z Harrym?- zapytałam

 -Szkoda, że mój kochany brat nic ci nie powiedział- powiedział odwracając się do Harrego

 -Brat?- prawie krzyknęłam

 -Nienawidziliśmy ojca. Walczyliśmy z nim, ale za każdym razem się odradza. Nie wiemy co mamy zrobić. - Zaśmiał się tak, ze aż mnie ciarki przeszły- Stawał się taki sam jak ojciec. Dlatego cię zgwałcił. - powiedział, a ja poczułam jak w moich oczach wzbierają się łzy

-Nie płacz malutka. Przepraszam, że go nie powstrzymałem- powiedział spokojnym głosem.

 -Nie możesz być jego synem- powiedziałam siląc się, by mój głos nie drżał- znowu cień uśmiechu pojawił się na jego twarzy

 -Jak widać, odziedziczyłem geny po matce. Chcę ci powiedzieć, żebyś się przygotowała. Voldemort uderzy lada dzień. Zbierz przyjaciół i nie pozwólcie temu sukinsynowi zawładnąć światem. Musisz zrobić, to tak, by nikt się o tym nie dowiedział. Im więcej osób wie tym, większe są możliwości, że Voldemort będzie znał plany

 -Jaką mam pewność, że mogę ci ufać.- znowu cień uśmiechu zagościł na jego twarzy. Dotknął mojego policzka i ciepłym palcem przejechał na mój podbródek. Delikatnie go chwycił i zbliżył się do mnie

 -Nie masz. Musisz mi zaufać. - powiedział i wszedł w ciało Harrego. Wytrzeszczyłam oczy. - Nikt nie może sie o tym dowiedzieć. Jakby się coś działo wiesz gdzie jestem- powiedział wskazując na ciało mojego byłego chłopaka. Uśmiechnął się jeszcze i wyszedł zostawiając mnie z natłokiem myśli i pytaniami bez odpowiedzi.Pamiętam wszystko dokładnie. Nie musiałam oglądać wspomnień, żeby pamiętać, każdy ruch, każdy uśmiech, każde słowo. Było w nim coś co kazało mi mu zaufać, jego tajemnicza strona mnie intrygowała, ale jednak mówiła, żebym na niego uważała. Kiedy wróciłam do pokoju znalazłam małą karteczkę w torbie.



" Będę się o ciebie starać jak mogę. Na następnym spotkaniu wyjaśnię ci dlaczego twoi przyjaciele nie mogą się o tym dowiedzieć""


***
 Siedziałam oniemiała po przeczytaniu tego co napisała Ginny. Blaise wyszedł trzaskając drzwiami i nie zapowiada się, żeby wrócił, Uwierzyła temu Mikiemu? Nurtowało mnie dlaczego nie możemy sie o tym dowiedzieć, ale nigdzie nie znalazłam następnego wpisu.
 - co o tym myślisz?- zapytał mnie w którymś momencie Draco
 -Nie wiem. Czekam tylko aż Ginny się obudzi. To nie moze tak wyglądać.
 -Nie możemy jej o tym powiedzieć Hermiono.
 -Dlaczego?
 -Jesteśmy jej przyjaciółmi. Powinniśmy jej ufać, a nie zagłębiać się w jej tajemnice sami- powiedział, a do mnie dopiero teraz dotarło co zrobiłam.Nie uwieżyłam przyjaciółce, a to najgorszy błąd jaki można popełnić.
 -Draco? Co myśmy zrobili?- zapytałam płaczliwym głosem. Popatrzył na mnie z nierozumiejącą miną.
 -Nie zaufaliśmy jej Draco. Ona nas znienawidzi. Nie mogę jej stracić. Jest dla mnie jak siostra. Nie mogę- mówiłam a po moich policzkach znowu zaczęły spływać łzy.Draco widząc to objął mnie ramieniem.
 -Zrozumie. Nie chcieliśmy, zeby coś się jej stało. Musi zrozumieć
 -Draco. Nie znasz jej. Jest najlepszą siostrą jaką mogłabym sobie wymarzyć, ale kiedyś Cormac zaczął ją o coś oskarżać, nie ufać jej, a wtedy się tak mocno przyjaźnili, to nie odzywała się do niego przez pół roku, robiła dużo rzeczy których nie zrobiła razem z nim, a on na to patrzył, patrzył i widział, ze traci przyjaciółkę- powiedziałam uspakajając się trochę. Nie wiem czy to jego bliskośc tak na mnie działała, czy po prostu musiałam się komuś wygadać
 -Ale tu chodzi o coś innego. Hermiona nie mogliśmy postąpić inaczej
 -Mogliście- usłyszałam głos przyjaciółki. Szybko się odwróciłam. Widziałam w jej oczach ból i smutek. - Nie mogliście mi zaufać? Nie mogliście poczekać?- zapytała, a ja już wiedziałam, ze jest źle
-Ginny jak ty sobie to wyobrażasz?- Pomyślałaś chociaż czasami o nas?
 -Cały czas o was kurwa myślę. Dlatego wam nie mówiłam. Jeżeli tak bardzo chcecie wiedziec to powiem wam wszystko do końca. Następnym razem z Mikim przyszedł jego kochany ojczulek. Kiedy weszłam do sali w której się umówiliśmy właśnie rzucał na niego cartiusa i był bliski rzucenia w niego Avadą. Voldemort kazał wam wszystko wyjaśnić i powiedzieć, ze jednak Miki sie pomylił, że nie ma synów i się nie odrodzi, bo inaczej zabije któregoś z was. Po wszystkim wyszedł, a ja zostałam z jego ledwo żywym synem. Na następnym spotkaniu czytał mi w myślach. Poprzekształcałam je tak, żeby myślał, że wszystko wiecie. Zaufałam Mikiemu i chciałam dokończyć to co zaczęłam i nie pozwolić was tknąć, ale mi nie ufacie
 -Ginny ufamy ci. Po prostu się o ciebie baliśmy
 -I dlatego chcecie się zabić dobrowolnie? Powiedziałam, że dowiecie się w swoim czasie
 -Ty też nam w takim razie nie ufasz- usłyszałam za sobą głos Blaisa
 -Dlatego, ze nie chciałam, zeby wam się coś stało? Tak?
 -Dlatego, ze nic nam nie powiedziałaś
 -Blaise ogarnij się. Gdybyś miał do wyboru śmierć przyjaciół, albo tylko własną , albo żadnej śmierci co byś wybrał
 - dobrze wiesz co bym wybrał
 -No widzisz. Ja też to wybrałam. - powiedziałam wściekła
 -Co jest w tym całym Mikim?
 -Jesteś zazdrosny?- zapytałam, a moja złość trochę się zmniejszyła
 -Nie no jasne, że nie. A i przyszedłem cię powiadomić, ze przegapiłaś spotkanie z Deanem. Pytał o ciebie.
 -i co mu powiedziałeś
 -że się źle czujesz
 -w prawdzie nie skłamałeś- powiedziałam wyminęłam go i poszłam do siebie.
 Nie wiem dlaczego mi nie zaufali. Nie wiem dlaczego to mnie wali się całe życie i nie wiem też, dlaczego do cholery to wszystko jest takie pogmatwane. Pierwszy raz się nad sobą użalam.!
 -Merlinie Ginny co ty ze sobą zrobiłaś- usłyszałam swój własny głos pomieszany z cichym pukaniem do drzwi.
 -Chcę być sama- powiedziałam, ale gość nie posłuchał, a do środka wszedł Jass
 -Ze mną też nie pogadasz?
 -Jak wszyscy to wszyscy- westchnęłam.
 -o co chodzi.?- podałam mu zeszyt. Przeczytał początek i już spojrzał na mnie oczami pełnymi strachu. Gęstem ręki pokazałam, zeby wracał do czytaniam. Odłożył książkę i wpatrywał się we mnie. - Sądze, ze dobrze zrobili czytając to. Sama byś im nie powiedziała, nikt by się nie dowiedział i zostałabyś z tym wszystkim sama
 -Jakoś nie czuję się lepiej z tym, że moi przyjaciele o tym wiedzą.-powiedziałam i położyłam głowęna ramieniu przyjaciela
 -Za to my lepiej się czujemy wiedząc o co chodzi Ginny- To było ostatnie zdanie które usłyszałam, bo po chwili odpłynęłam w krainę Morfeusza 
***********************************************************************************
 Za wszystkie komentarze pod miniaturką!!!.Rozdział nie najdłuższy jaki napisałam, ale wiele rzeczy się wyjaśnia. Z dedykacją dla wszystkich którzy czytają i komentują bloga. Kocham Was jesteście wspaniali;* 
Julie:**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz