wtorek, 13 sierpnia 2013

Miniaturka: Zagadka cz.3

 Nigdy się niczego nie spodziewaj. Nigdy nie żądaj i nie pytaj. Nigdy nic nie zakładaj. Niech się dzieję co ma być to będzie...
***
 Od czasu jego nieporęcznej rozmowy z rudowłosą dziewczyną minęła już ponad godzina, a ona nie wiedział gdzie jest. Przez ten cały czas wypił już chyba z 6 szklanek whisky i gdyby nie jego blond włosy przyjaciel byłby już całkowicie zalany w trupa. No i co ja do cholery zrobiłem? Mogłem poczekać, aż wyjdzie na parkiet jakoś ją pierwsze udobruchać, albo unieruchomić- pomyślał po czym na jego twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech. Jeszcze była dla niego nadzieja. Wiedział już, że plan który stworzył w domu razem z Draconem już nie był mu do niczego potrzebny i zrobi wszystko, żeby tylko ta dziewczyna zobaczyła, że mu na niej zależy. Kiedyś jeszcze w Hogwarcie mieli razem szlaban bo spóźnili się na jakąś lekcje już dokładnie nie pamiętał to było chyba w trzeciej klasie. Od tego czsu zaczął się jej dokładnie przyglądać, zaczął dostrzegąc, ze jest na prawdę śliczną dziewczyną, ale niestety nigdy nie mógł się z nią dosłownie zaprzyjaźnić, chociaż czesto rozmawiali i bardzo dobrze się im rozmawiało, byli z różnych światów które chcąc nie chcąc ze sobą walczyły. Raz nachlał się strasznie widząc ją przytuloną i całowaną przez Pottera. Draco mu powiedział, że jak go znalazł to cos tam mamrotał, że i tak się nie podda i, że i tak będzie jego, ale dokładnie nie wiedzial o kogo chodzi. Draco mu nie odpuścił i musiał mu powiedzieć, ze chyba zakochał się w małej rudej gryfoneczce. Spodziewał się wszystkiego. Krzyków, wrzasków, wyzwisk, nawet oddalenia się od niego, ale ten po prostu sie uśmiechnął i powiedział, że coś w sobie ma tak jak jej przyjaciółka. Już w tedy wiedział, że Draco coś do niej czuje, ale za nic w świecie nie przyznał by się do tego, że dumny arystokrata Draco Malfoy syn Wielkiego Malfoya który teraz pewnie wygodnie spoczywa w Azkabanie zakocha się w czarownicy mugolskiego pochodzenia.
-Ja już nie mogę. Jak nie przyjdzie za chwile nie przyjdzie to tu zwariuję i kto to jest ten Jayson- warknałem. Sam dałem się skompromitować. -Merlinie i po co stworzyli kobiety?
-Po to, żeby je kochać, wielbić i dawać wszystko co najlepsze- usłyszałem koło siebie. Dobrze znałem ten głos.Odwróciłem się w jej stronę
-A co Blaise spotykałeś się z mądrą dziewczyna która pierwsza cię zostawiła?- zapytała rudowłosa siadając na krześle obok mnie i zamawiając sobie drinka
-Nie. Jest taka dziewczyna która podoba mi się od trzeciej klasy kiedy to musiałem odpokutować z nia szlaban za niewinne spóźnienie na lekcje -powiedziałem i popatrzyłem jej prosto w oczy. Uśmiechnęła się tak, ze serce zabiło mi milion razy mocniej i zastanawiałem sie czy ona też je słyszy
-Ojoj.. Zabini z iloma ty dziewczynami miales szlaban w trzeciej klasie, ale trzeba dziewczynie przyznać, że jest z niej niezłe ziółko- odpowiedziała. Nie domyśliła się ,że chodzi o nią. Nie pamięta?
-Pamiętasz? Kiedyś zastałem cię wpatrzoną w jeziorko pod starym dębem.Dzień wcześniej strasznie się pokłóciliśmy o to, że jesteś z Potterem i jesteś z nim nieszczęśliwa. Powiedziałaś mi wtedy, że Jesteś kobietą, ze popychasz drzwi, chociaż wyraźnie jest napisane ciągnąć, że śmiejesz się jeszcze bardziej kiedy próbujesz wytłumaczyć z czego się śmiejesz, Wchodzisz do pokoju po to, żeby zapomnieć co miałaś tam zrobić,płaczesz częściej niż myślą inni, dbasz o ludzi na których ci zależy,jesteś silna dlatego, ze musisz, a nie dlatego, że chcesz..
- i, że słucham Cię, nawet jeżeli ty ie słuchasz mnie. Zapamiętałeś?
-Dlaczego miałbym nie zapamiętać?
-Bo jesteś jedynym facetem który zapamiętał co powiedziała mu dziewczyna, w dodatku tak szybko i tak niewyraźnie, bo pamiętam, że kiedy przyszedłeś starałam się nie rozpłakać, ale kiedy już zaczęłam tomówić nie mogłam sie powstrzymać
-To zrozumiałe było ci ciężko
-Nawet nie wiesz jak bardzo- powiedziała znowu patrząc na mnie.- Ale to juz teraz mało ważne co u ciebie?- zapytała, a ja nie wiedziałem czy mam jej odpowiedzieć, wszystko w porządku, oprócz tego, że jestem chyba ponownie zakochany w dziewczynie stojącej przede mną, czy okej.., ale dalej już nie mogłem wymyślicz, bo przerwał mi jej głos
-Blaise?
-Tak?
-Aż tak ciekawie?
-Chyba razczej nudno
-Nie opowiadaj. Nie widzielismy się rok
-I o rok za dużo - powiedziałem cicho majac nadzieję, ze tego nie usłyszała
***
Wyszłysmy z gabinetu Jaysona, Ginny poszła pogadać z Zabinim. Byłam przeciwna, ale się uparła po czym wymyśliła" Coś mu się należy za pocieszanie kiedy was nie było"Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, nie chciało mi się pić, tańczyć, nie było z kim, porozmawiać.. też nie, aż do momentu kiedy usłyszałam ten głos
-Cześć Granger.
-Malfoy?
-Aż taki przystojny jestem?- zpaytał. Urodzony narcyz- pomyślałam i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Jednak skromność cię nie opuściła- odpowiedziałam hardo patrząc mi w oczy. Uśmiechnął się, a mi opadła szczęka. Uśmiechnął się tak szczerze, i spodobało mi się to, dlatego odwzajemniłam się mu tym samym
-Masz śliczny uśmiech powiedział. Znowu mnie zatkało.
-Malfoy. Gdybym cię nie znała pomyślałabym, że alb chcesz mnie zaciągnąć do łóżka, albo ci się podobam..- nie zdąrzyłam dokończyć
-A skąd wiesz, ze tak nie jest?
-Bo nie dotknął byś kujonowatej szlamy i nie poszedł byś z nią do łóżka, z resztą nawet byś nie próbował bo przecież jestem żelazną cnotką i wiedziałbyś, że byś mnie nie przeleciał
-Hermiono. Ja wiem, że zawaliłem w szkole i wiedz, że gdybym nie musiał nie robiłbym tego, ale nie chciałem, dostawać cartiusem za każdym razem kiedy ojciec by się dowiedział, ze rozmawiam z czarownicą mugolskiego pochodzenia i to w dodatku przyjaciółką Pottera i Weasleya.
-Słuchaj, ja nie wiem jak to żyć w rodnie czystokrwistych czarodziejów i nie wiem jak to było w twojej rodzinie chociaż sądząc po twoim tonie i minie która towarzyszyła ci podszac kiedy wypowiedziałeś te kilka słów widziałam, ze było ciężko i tak tak dobra powiem to raz, ale wieże ci - powiedziałam tak jak czułam. Na prawdę czułam, ze ten czlowiek robi dobre pierwsze wrażenie, że po starym Draconie nie ma śladu i, że zmienił sie nie do poznania.
-Zatańczysz?- zapytał
-okej- powiedziałam i chwyciłam wyciągnietą wcześniej dłoń Blondyna.Po chwili zobaczyłam, że nie tylko ja dałam się wkręcić ślizgonowi. Ginny tańczyła razem z mulatem, jeżeli to można było w ogóle nazwać zwykłym tańcem, chociaż nie.. to wyglądało bardzo normalnie w porównani do tego jak tańczyła Pansy z Semusem na balu w siódmej klasie. Oni wyglądali jakby się pieprzyli na sucho.
***
Pogadałam trochę z Blaisem, napiłam się kilku drinków, trochę mnie zdziwiło, ze nie ma dziewczyny i, że zapamiętał moje słowa, ale cóż może ma dobrą pamięć.Poszliśmy tańczyć, nienawidziłam wolnych piosenek, ale kiedyś musiało się to wydarzyć, d-j puścił jakieś wolne coś i wtedy się zaczęło. Popatrzył mi prosto w oczy, nie widziałam w nich nic tak jak w szkole, jego oczy które zawsze się mi tak bardzo podobały nic, a nic isę nie zmieniły, objął mnie w talii i przyciągnął do siebie zmniejszając  dystans i tak wszystko się zaczęło, jeszcze chwilę temu kołysali się w rytm muzyki, a za chwile została przyciśnięta do ściany przy tylnym wyjściu z Malibu. Delikatnie musnął jej wargi bojąc się, że się jej nie spodoba, albo go odepchnie nie chciał tego, chciał, żeby czuła się jak księżniczka. Nie przerywała dlatego pogłębił pocałunek. Całował ją tak jak jeszcze żadną inną, nie myślał nawet , że zwykły pocałunek może doprowadzić go do takiego stanu. Kiedy zabrakło im powietrza nieznacznie się od niej odsunął, a kiedy chciał ją znowu pocałować przerwał mu jej cichy głosik.
-Blaise co my robimy?
-Całujemy się- odpowiedział. Uśmiechnęła się delikatnie
-Wiem, że się całujemy, ale dlaczego to robimy?
-Bo już nie mogę dłużej czekać- powiedział i delikatnie musnął jej szyję. Dziewczynę ku swojemu zaskoczeniu, przeszedł miły dreszcz i gwałtwonie wciągnęła powietrze. Znowu się trochę od niej odsunął.
-Na co nie możesz już dłużej czekać?- zapytała kiedy trochę otrząsnęła się z uczucia doznanego przed chwilą. Chłopak nic nie odpowiedział, sam nie wiedział na co już nie może dłużej czekać. Był zakochany i to wiedział na pewno, ale nie mógł już dłużej czekać? na co? Na nią? Gdyby była taka potrzeba zaczekałby na nią do końca świata i kilka dni dłużej, chociaż w tej chwili nie mógł czekać tylko na nią. Popatrzył jej w oczy. Zrozumiała. Ucieszyła sie i jednocześnie przeraziła.
***
Tańczyła z Malfoyem, rozmawiała, bawiła się i śmiała. Dowiedziała się kilku rzeczy które zrobił po bitwie z niektórych się strasznie śmiała, a niektóre, albo najprościej ją przerażały, albo po prostu było jej przykro, ale poradził sobie to się liczy. Nie wiedziała, że było mu tak ciężko i skrycie chciał, zeby Dumb nie musiał umierać, zastępował mu ojca. Wiedziała, ze było mu ciężko, ale dopiero teraz po latach zrozumiała dokladnie. Nie byli już wrogami to musiała powiedzieć, chciała, zeby ten blond włosy ślizgon który doprowadzał ją do szału znalazł szczęście którego w jego życiu było tak mało. Widziała, ze mocno się stara, żeby nie stać się taki jak jego ojciec. W rozmowie wyznał, ze po wojnie kiedy Sev z przymusu zabił Dumbeldore przy życiu trzymała go tylko matka, ale teraz zamiast być jego matką jest wrakiem czlowieka. Kasztanowłosa strasznie mu współczuła wiedziała sama jak się cuzła kiedy dowiedziała sie o śmierci swoich rodziców, ale nic nie mogła na to poradzić.
-Draco, a gdzie..?- ni zdążyła dokończyć pytania kiedy skonczyła myśleć nad słowami wypowiedzianymi wcześniej przez chlopaka
-Wyszli- odpowiedział spokojnie z tajemniczym błyskiem w oku i lekkim uśmiechem. Zrozumiała to co od tak dawna próbowała zrozumieć.
**********************************************************************************
Cześć wszystkim;* Dziękuję za bardzo miłe komentarze i ponieważ mam dzisiaj straaaaaaaaaaaaaaaasznie dobry humor i cały dzień towarzyszy mi głupawka, czego nie mogę powiedzieć o notce ponieważ tak jak chciałam jest w niej bardzo dużo skrajnych emocji. Mam nadzieję, że będzie się podobała i znajdziecie chwilkę na komentowanie.
Julie;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz