niedziela, 18 sierpnia 2013

Miniaturka: Przeznaczenie cz. I

Lekki makijaż zdobił jej twarz, ciało delikatna beżowa sukienka , a stopy wysokie czarne szpilki. Właśnie patrzyła jak jej najlepsza przyjaciółka zaczyna nową drogę życia ze swoim odwiecznym wrogiem. Uśmiechnęła się do siebie ciesząc ze szczęścia przyjaciółki i wzięła do ręki kolejną lampkę szampana. Stała i wspominała szkołę. Stary poczciwy Hogwart. Tęskni za szczęściem, przygodami i miłością towarzyszącą jej w murach tego starego, ale pięknego zamku. Ginny Weasley ma 19 lat i dalej nie może ułożyć sobie życia- powiedział irytujący głos w jej głowie. -Zamiast cieszyć się szczęściem przyjaciółki myślisz o sobie! Co z tobą- warknęła na siebie i zaczęła się kierować do wielkiego wyjścia na tarasu tej przepięknie udekorowanej sali, która nie robiła na niej takiego dużego wrażenia jak na pozostałych bo sama pomagała ją przygotować. Na niebie świecił śliczny pełny księżyc oświetlający dużą część nieba. Podeszła do barierki i delikatnie się o nią oparła patrząc w niebo i popijając szampana.
-Pięknie prawda?- usłyszała czyiś głos dochodzący z najciemniejszego konta tarasu. Odwróciła się tam szybko, ale zobaczyła tylko świecące oczy. Nie rozpoznała jaki mają kolor, ani do kogo należą bo było za ciemno.
-Pięknie- odpowiedziała i wróciła z powrotem do oglądania księżyca uważając, że w ciemnościach nie dowie się kto jest posiadaczem świecących oczu.
-Ty też jesteś piękna- usłyszała znowu. Uśmiechnęła się do siebie, ale tym razem nie odwróciła.
-Nie mogę ci powiedzieć tego samego bo cię nie widzę- odpowiedziała. Usłyszała cichy melodyjny śmiech, który wywołał u niej szerszy uśmiech
-Może lepiej, żeby tak zostało. - usłyszała po krótkiej chwili. Nic nie odpowiedziała. Delikatny uśmiech zdobił jej twarz. - Dlaczego jesteś tu sama?-usłyszała znowu
-Nie jestem sama. Ty też tu jesteś- odpowiedziała chociaż doskonale wiedziała o co mu chodziło, ale co miała powiedzieć. Większość facetów z którymi się spotykałam to dupki i wszyscy po kolei mnie wykorzystywali dlatego nie chcę rozpoczynać czegoś co i tak zaraz skończy się moim nieszczęściem? Czy może nie znalazłam tego jedynego i jeżeli tak dalej pójdzie to zostanę starą panną z psem, bo za kotami nie przepadała. Mówiąc szczerze i jedna i druga wersja była prawdziwa, ale czy chciała ją wypowiadać? Chciała, żeby jakiś nieznajomy wiedział o jej związkach więcej niż najlepsza przyjaciółka. Ginny zawsze mówiła Hermionie, że nie nadawał się na męża i ojca jej dzieci po czym ucinała rozmowę dając do zrozumienia, że nie chcę o tym rozmawiać. Nie miała wątpliwości, że Hermiona zaczęła coś podejrzewać, jednak dawno nie rozmawiały jak najlepsze przyjaciółki. Wszystkie tematy ograniczały się tylko do ślubu i Dracona, jednak wiedziała, ze przyjaciółka potrzebowała wsparcia, gdyż nie była do końca przekonana czy dobrze robi. Jednak widząc dzisiaj jej wielki szczery śmiech nie miała wątpliwości, że nowa pani Malfoy nie popełniła najmniejszego błędu podejmując taką decyzję.
-Chodziło mi o to dlaczego nikt ci nie towarzyszy na weselu, ale jeżeli nie chcesz nie musisz odpowiadać- powiedział
-Nie spotkałam mężczyzny z takimi manierami- powiedziała odwracając się przodem do chłopaka ze świecącymi oczami
-Chyba pójdę się pochwalić mamie i podziękować, że tak dobrze mnie wychowała- powiedział. Uśmiechnęła się delikatnie, przypominając sobie popołudniowe gotowanie z mamą której tak bardzo jej teraz brakowało, ale nie mogła wrócić do domu. Nie mogła się tam pojawić znikąd i oznajmić, że wróciłam.
-Powinieneś.
-Odpowiesz mi jeżeli teraz zadam ci pytanie?
-Zależy jakie będzie to pytanie
-Czego najbardziej pragniesz?
-Jest dużo rzeczy które pragnę.Dlaczego pytasz
-Z ciekawości. Odpowiesz?
-Na pewno szczęścia..dla mnie i dla moich najbliższych. ciekawych przygód, zwiedzania świata, nie wiem czego jeszcze. Może dużego domu w którym nie mieszkałabym sama- dodałam uśmiechając się do swoich myśli
-A wielkiej miłości nie? Jak to w większości przypadkach słyszę
-W życiu nie można mieć wszystkiego- powiedziałam
-Byłabyś w stanie zrezygnować z dużego domu na mały z ukochaną osobą. Z osobą w której jesteś na zabój zakochana, której bezgranicznie ufasz i skoczyłabyś za nią w ogień nawet gdyby nie było nadziei?
-Kim jesteś?- zapytałam.
-Myślę, że nie powinnaś tego wiedzieć- powiedział cicho, jednak miałam dobry słuch i usłyszałam
-Ale chciałabym.
-Zapomnij- powiedział i zniknął? Już nie widziałam jego błyszczących w ciemności oczu. Wpatrywałam się w miejsce gdzie przed chwilą stał chłopak z którym rozmawiało mi się tak dobrze, że nawet nie pomyślałam, żeby zapytać kim jest.
-Tu jesteś Ginn. Szukałam cię. Muszę z tobą porozmawiać- usłyszałam głos przyjaciółki. Popatrzyłam na nią, lecz nic nie dało się wyczytać z jej twarzy. Kiwnęłam tylko głową, dopiłam resztkę szampana i odłożyłam go na stół. Podążając za Hermioną rozmyślałam o nieznajomym. Nie powinnam sobie zaprzątać nim myśli, ale nic nie mogłam na to poradzić. Był inny, czy był wyjątkowy? Tego nie mogłam powiedzieć, bo go nie znałam. Wychodziłyśmy krętymi schodami, myślałam, że nigdy się nie skończą, nie byłam przyzwyczajona do chodzenia w wysokich szpilach, ale pocieszłam się myślą" Co ma powiedzieć Hermiona" ubrana w prześliczną bardzo przylegającą do ciała suknię nieznacznie ciągnącą się po ziemi. Schody się skończyły, a my dotarłyśmy do pięknego pokoju osadzonego na dachu Hotelu w którym odbywało się wesele. Pokój, a może apartament był otoczony jakby szklaną kopułą, na środku stało wielkie okrągłe łóżko , a po prawej stronie w ścianie było wejście, wydaje mi się, że do toalety. Patrzyłam na wszystko oniemiała, nigdy nie widziałam tak pięknego pokoju. Zazdrościłam Hermionie, bo pewnie spędzi tu swoją noc poślubną i takie tam - uśmiechnęłam się. Moje zboczone poczucie humoru czasami daje o sobie znać. Ocknęłam się i popatrzyłam na przyjaciółkę
-Co my tutaj robimy?- zapytałam
-Muszę z tobą porozmawiać. Nie chciałam siedzieć na sali w tych niewygodnych szpilkach i patrzeć na ludzi którzy szczerzą się do siebie jak idioci.
-Żałujesz?- zapytałam
-Nie! Oczywiście, że nie, ale już nie mogę na to patrzeć. Wszystko jest takie przesłodzone.
-Nie tak wyobrażałaś sobie tą chwilę?- już wiedziałam o co jej chodzi
-Dokładnie
-Ja też. Chociaż nie. W połowie sobie tak to wyobrażałam. -popatrzyła na mnie pytająco- W tej sukience i nie wygodnych szpilkach sobie ciebie wyobrażałam- powiedziałam udając głos przyjaciółki. Obie parsknęłyśmy śmiechem
-Ginny..?- zapytała gdy przestałyśmy się śmiać
-Tak?
-Przeprasza. Strasznie cię zaniedbałam, przez ten ślub- powiedziała spuszczając wzrok
-Nie jestem zła. Chciałaś, żeby wszystko wyszło jak najlepiej, a ja jako twoja przyjaciółka chciałam ci pomóc
-I pomogłaś. Nawet nie wiesz jak bardzo. Przyjaciółki rozmawiały jeszcze długo nie wiedząc o tym, że nieznajomy i jego przyjaciel stoją za drzwiami. Wszystko było słychać, bo gryfonki nie nałożyły zaklęć wyciszających, ale kto by się spodziewał, że jakaś tam dwójka chłopaków będzie chciała podsłuchiwać dziewczyny.
**********************************************************************************
Tak jak obiecałam. Jest miniaturka. Następna część powinna pojawić się już jutro.
Julie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz