wtorek, 27 sierpnia 2013

Miniaturka: Żywioły cz. V

Piękne miejsce w którym odbywał się mój ślub pkał w szfach. Zjawiła się również Hermiona razem z Ginny. Wiziłem, że obie nie chciay tu być i nie wiem co je podkusiło, żeby tu przychodzić. Kiedy ją zobaczyłem serce zaczęło mi bić szybciej.Wyglądała zjawiskowo. Odznaczała się. Chciałem do niej podbiec wziąść ją w ramiona i nigdy nie wypuszczać, ale nie mogłem postawić ani jednego kroku. Pierwszy raz w życiu się bałem. Bałem sie odżucenia.Ona wie, że jest dla mni wszystkim, ale ja nie wiem o niej praie nic. Taka jest prawda, ciąglę wiem o niej niewieli i pomimo tego, że należałem tylko do niej nie wiedziałem co ona czuje. Widziałem jak diabeł siada koło rudej, a ta posyła ermionie przepraszający uśmiech  wstaje.
-GINNY- krzyk diabła rozdzniusł się po ałej sali, ale dziewczyna jakby tego nie słyszała. Szła przed siebie. Oczywiiście, ze Blaise wyszedł za nią. Nie odpuściłby nie w takiej chwili.
***
Czułem się okropnie. Nie słuchała co do niej mówię, stała się obojętna, zimna, to nie była moja Ginny.
-Co się stało?- zapytałem
-Mało ci powiedziałam ostatnio. To koniec- warknęła
-Co powiedziała ci moja matka
-To już powinieneś dowiedzieć się od niej
-Chcę to wiedzieć od ciebie.- powiedziałem i zacząłem do niej podchodzić, ale zaczęła się cofać, a natrafiła na mór, zbliżyłem się bliżej, ale wyciągnęła rękę, żeby mnie powstrzymać
-Nie - szepnęła
-Dlaczego?- zapytałem podchodząc bliżej i nie robiąc sobie nic z jej protestów. W końcu odskoczyła jak opażona
-BO JESTEŚ MOIM BRATEM- krzyknęła, a mnie zamurowało. Nie wiedziałem czy parsknąć śmiechem czy sobie ze mnie jaja robi. -Moja mama kiedyś była bardzo atrakcyjną kobietą. Twój ojciec zdraził twoją mamę z moją. Dlatego odszedł- powiedziała i odbiegła, a ja w tej chwili miałem ochotę zabić ojca.
***
Ginny wpadła do sali tak samo szybko jak wyszła.
-Powiedziałm mu Hermiona, już dłużej nie mogę- powiedziała. Nie płakała, chyba wyczerpała już swj limit płaczu. Do sali wszedł Blaise, ale na szczęście ruda była odwrócona. Wyglądał na załamanego.
-Chcesz iść?- zapytałam
-Ja idę ty zostajesz- usłyszałam niezadawalającą odpowiedź.
-Ruda co się stało?- obie usłyszałyśmy głos należący do Dracona. Ruda niechętnie się odwróciła, a wtedy i on mógł zobaczyć jej czerwone oczy. Na twarzy zostały jej slady rozmazanego makijażu.
-Zabini na pewno kiedyści powie- powiedzia wzięła torebkę, pocałowała mnie w policzek i wyszła. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie nie wiedząc co powiedzieć, al przyszedł diabeł
-Stary trzymaj mnie bo kogoś zabiję- warknął
-co się stało?- odezwał się
-To ja was zostawiam. Powodzenia na nowej drodze życia- uśmiechnęłam się delikatnie i z zamiarem wyjścia skierowałam się w stronę drzwi. Kiy stałam już na czerwonym dywanie przygotowanym dla panny młodej zaczęła grać melodia weselna. Szybko się odsunęłam, i w skupieniu czekałam aż na sale wejdzie była ślizgonka. Minuty mijały, a jej nie było
-Nie przyjdzie- usłyszałm głos należący do Dracona. - Ona kocha kogoś innego tak samo jak ja.- dodał i spojrzał na mnie. Odwróciłam się, ale od wyjścia powstrzymał mnie jego głos.
-Hermiono..czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?- usłyszałam jego głos. Odwróciłam się i zobaczyłam, że klęczy przedemną. Nie kochałam go. Tego byłam pewna. Może zauroczona, nim całym. Nie mogłam mu wybaczyć szkoły. Chociaż wiem dlaczego tak się zachowywał nie mogłam wybaczyć, nie poradzłabym sobie. Ginny. Moja biedna pryjaciółka, jak ona by się czuła kiedy spotykalibyśmy się wszyscy, jedli przy jednym stole, rozmawiali. W miłości nie chodzi o to, żeby się zmuszać do kochania kogoś. W miłości chodzi o kochanie drugiej osoby tak ja ty chciałbyś być kochany. Moją jedyną miłością był Ron. Jedyną i ostatnią. Po mimo, że zdradził mnie kocham go. Popatrzyłam na klęczącego przede mną chłopaka i kucnęłam koło niego.
-Przepraszam Draco, ale nie. Nie jestem w stanie poradzić sobie ze swoim życiem i nie jestem w stanie zacząć nowego. - powiedziałam szeptem
-Będe czekał tak długo jak tylko dam radę- usłyszałam
-A ja mam lepszy pomysł.Zakochaj się w kimś kto zasługuje na twoją miłość.- powiedziałam pocałowałam go ostatni raz w policzek i wybiegłam z sali pozostawiając kolejny zamkniety rozdział. Kłamałam kiedy mówiłam, że nie jestem wsanie zacząć nowego życia. Cały czas je zaczynam i cały czas przytrafia mi się klęska. Uciekam jak tchórz nie mogąć sobie poradzić ze swoimi przeżyciami. Dopiero kiedy Ginny przyprowadziła się do mnie uświadomiłam sobie jak bardzo jest mi potrzebna. Nie wiem czy będzie kiedykolwiek kochać kogoś tak samo jak Blaisa i czy kieykolwiek odnajdzie szczęście, ale wiem jedno. Zawsze będziemy się wspierać i teraz kiedy szłam wąską uliczką pomiędzy starymi budynkami i zobaczyłam skuloną płaczącą przyjaciółkę zrozumiałam jak bardzo potrzebne nam jest oderwanie si od żeczywistości. Podeszłam do przyjaciółki, która widząc mnie d razu wstała otrzepała się i udawała, że jest w pożądku.
-Chodź Ginny- powiedziałam.- Czas dokończyć to co zaczęłyśmy jeszcze w szkole- dodałam
***
5 Lat później.
 Po bużliwej przeszłości wzystko powoli zaczęo się układać. Ginny zaraz po felernym zdarzeniu na ślubie Dracona, potknęa się i wpadła prosto w ramiona Teodora Notta. W tym momęcie czas dla nich się zatrzymał. On uważał ją za piękną nawet rozmazaną i załamaną, a ona odnalazła w nim oparcie po stracie kolejnej miłości. Przeżywali ze sobą wzloty i upadki, ale co dziennie zakochywali się w sobie na nowo. Dzień w którym wszytko się skończyło, stał się dniem który zaczł najlepszy rozdział w jej życiu. Pewnie chcecie wiedzieć co z Hermioną? No tak. Hermiona dawniej Granger zmieniła swoje nazwisko. Młody Malfoy miał rację. Czekał na dziewczynę która była dla nigo wszystkim i doczekał się. Na wakacjach dwa lata po nie udanych zaręczynach spotkali się na molo przy którym wszystko się zaczęło, lecz postanowili zacząć rozmowę od przedstawinia się, tak oto Hermiona znalazła swoje szczęście. Wszystko układało się tak dobrze jak w nowootwartej księgarni młodej Pani Malfoy do czasu w którym niespodziewanie w progu ich domu przy kolacji kórą jedli razem z Ginny jej narzyczonym i pięciomiesięcznym paleństwem zawitał Blaise. Gdy ruda zobczyła swojego brata wzięła córeczkę na ręce i pod pretekstem nakarmienia jej wyszła z jadalni. Mulat jak to miał w zwyczaju chciał iść za dziewczyną, ale do tego wtrąci się blondyn
-Chciłbym porozmawiać ze swoją siostrą- Powiedział podkeślając ostatnie słowo. Nie zowolony Nott przepuśił bruneta, a sam usiadł przy stole i wypił duszkiem całego drinka. Wszyy siedzieli  napięciu czekając na dalszy rozwój wydażeń, ale nie dało się usłyszeć, ani krzyków, ani płaczu. Zaskoczeniem dla wszystkich było ich wejście. Oboje uśmiechali się delikatnie.
- Zostałem wujkiem- oznajmił z wielkim uśmiechem, a my wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Co było potem? Tego nikt nie wie. Moe żyli długo i szcęśliwe? Może nie. Wiemy jedno. Ludzie potrafią rozpali w nas ogień tak jak Blaise rozpalił Ginny, lecz ta kilkoma słowami zgasiła so swoim ulubinym żywiołem. Powietrze jest nam potrzebne tak samo jak Ziemia Drco i Hermiona właśnie tak potrzebowali siebie nawzajem.
**********************************************************************************
Kolejna miniaturka dobiegła ku końcowi. Nie skńczyło się zapwne tak jak oczekaiwałyście, ale mam nadzieję, że takie zakończenie również się wam spodoba. Jeżeli będę miała czas dodam rozdział.
Julie;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz